Przez setki lat, w dolinach rzek, na polanach puszczańskich i wszędzie tam, gdzie rosła trwa, pasły się stada różnych gatunków zwierząt. Rozwój rolnictwa, hodowla, polowania sprawiły, że wypas naturalnych obszarów stał się prawie niewidoczny. O tym, jak ważny dla istnienia wielu rzadkich i cennych siedlisk przyrodniczych jest ten proces, sprzyjający zachowaniu ginących gatunków roślin i zwierząt, z przyrodnikiem i ornitologiem Krzysztofem Koniecznym rozmawia Małgorzata Odyniec.
Foto: Piotr Filipiuk
Panie Krzysztofie, dlaczego tak ważne jest niedopuszczanie do zarastania łąk i pastwisk?
Dziesiątki gatunków roślin i zwierząt potrzebują otwartych, nasłonecznionych siedlisk ze stosunkowo niską roślinnością. Pasące się na pastwiskach zwierzęta utrzymują niską ruń, jednak w przeciwieństwie do kosiarek mechanicznych nie likwidują wszystkiego i tworzą mikrosiedliska, w których swoje miejsce do życia znajdują bezkręgowce i inne drobne zwierzęta. To z kolei powoduje, że pojawią się na pastwiskach amatorzy tych zwierząt. Bociany, ptaki drapieżne, krukowate i całe zastępy owadożernych zwierząt przyciągają pastwiska. Równocześnie, w takich otwartych środowiskach pojawiają się rzadkie rośliny: storczyki, mieczyki dachówkowate, czosnek kątowy i wiele, wiele innych.
Jak należy dbać o łąki i pastwiska, by były przyjazne typowym dla siebie gatunkom?
Wszystko zależy od wilgotności łąki. Generalnie im bardziej mokre pastwisko, tym mniej osobników na hektar być powinno. Oczywiście jeśli sprawa dotyczy koni, trzeba zwrócić jeszcze uwagę na ich ciężar. W grę wchodzą również terminy wypasu. Podczas sezonu lęgowego ptaków najlepiej zachować łąki bez wypasu. Po ok. 20 maja można zwiększać obsadę, a już w końcu lipca stado może być z powodzeniem większe. Jeśli wiemy, że na łące są cenne rośliny, warto zasięgnąć opinii botaników, to oni powinni pomóc w ustaleniu obsady, tak by nie doszło do zniszczenia rzadkich i ginących gatunków. Na łąkach suchszych warto pozwolić jesienią na mocniejsze zgryzanie trawy. Pozwoli to wczesną wiosną na przystąpienie do lęgów przez czajki, które lubią mieć wokół gniazda dobry widok. Niespasione kępy sitów będą wiosną doskonałym schronieniem dla gniazd kszyków czy świergotków łąkowych. Raz na kilka lat w zależności od typu siedlisk trzeba pastwisko wykosić i usunąć biomasę. Zapobiegnie to zarastaniu przez krzewy i zapobiegnie przeżyźnieniu.
Na jednym z filmów na YouTube (www.youtube.com/watch?v=BN3VUR_FYUM) możemy oglądnąć udostępniony przez Pana film o szczęśliwych koniach z Tary. Czy może Pan pokrótce opowiedzieć o tej akcji?
Tak się składa, że Fundacja Przyrodnicza „pro Natura” posiada w Dolinie Łachy na Dolnym Śląsku kilka społecznych rezerwatów przyrody z rzadkimi roślinami i zwierzętami. Przez kilka lat szukaliśmy alternatywy dla koszenia wyłącznie kosiarkami mechanicznymi. W pewnym momencie udało nam się zaprosić do współpracy kilkadziesiąt koni z Fundacji TARA. Okazało się bardzo szybko, że te uratowane konie spisują się świetnie jako kosiarki, które przygotowują siedliska dla mieczyków dachówkowatych oraz żerowiska dla bocianów białych i czarnych. Są też świetne w jesiennym przygotowywaniu lęgowisk dla czajek. Te przylatują do doliny w marcu i zajmują wygryzione przez konie skraje oczek wodnych. Oczywiście cały czas pilnujemy odpowiednich dla wypasu terminów i zwracamy uwagę na czas, na jaki pozostają konie w danej kwaterze. Konie z TARY nabierają tu sił i cieszą się dobrym zdrowiem. Równocześnie chyba nie wiedzą o tym, ale pracują na rzecz ochrony rzadkich i ginących gatunków. Pomoc jak widać może mieć wiele różnych aspektów. Jeśli robi się to z głową, można zrobić naprawdę dużo dobrego dla polskiej przyrody.
W jaki sposób konie pomagają dbać o łąki?
Wraz z krowami i owcami są kluczowe dla zachowania łąk i pastwisk na niżu Polski. W zasadzie naturalne łąki, niezarastające krzewami i lasem, mamy tylko w pasie hal, w wysokich górach. Pozostałe tereny trawiaste wymagają wypasu i koszenia. Inaczej z biegiem lat zamienią się w obszary zadrzewione. Oprócz utrzymywania niskiej roślinności konie pozostawiają sporo nawozu. Właśnie w tych odchodach rozwijają się dziesiątki gatunków bezkręgowców, które są pokarmem choćby dobrze nam znanych bocianów. Zresztą zdarza się, że i na samych koniach polują całe stada szpaków. Najważniejsze jest jednak tworzenie mikrosiedlisk, organicznie rozwoju trzciny i hamowanie wzrostu drzew i krzewów… Czytaj więcej w najnowszym numerze Koni i Rumaków.