Tekst: dr Karolina Chodkowska
Foto: Paulina Dudzik-Deko
Jak co roku, gdy nadchodzi lato, rozpoczynamy ciężką batalię z owadami. Zdarza się, że są one wszędzie i skutecznie uprzykrzają życie naszym stajennym pupilom, ale i nam. Treningi na zewnątrz stają się trudne, wypas koni ograniczony, a koszty zabezpieczenia przeciwko inwazji owadów mocno dają się we znaki.
Z kim walczymy?
Muchy domowe (Musca domestica) to pospolite owady występujący na całym świecie. Zwykle są najczęstszymi muchami wokół stajni i, niestety, najtrudniejszymi do pozbycia się. Często znajdują się w mokrej paszy i oborniku. Samice much domowych składają jaja, a larwy mogą rozwijać się w różnych miejscach, w tym w rozkładającej się materii organicznej, oborniku, padlinie, śmieciach itp. Środki kontroli much domowych obejmują właściwe zarządzanie obornikiem, eliminację miejsc rozrodu larw i wykorzystanie wielu produktów do zwalczania owadów.
Muchy oborowe (Musca autumnalis) są blisko spokrewnione z muchami domowymi i bardzo trudno je odróżnić. Są to niegryzące owady, ale odpowiadają za przenoszenie patogenów. Dorosłe samice zwykle wybierają miejsca wokół oczu, nosa i jamy ustnej konia, powodując ogromną irytację zwierzęcia. Samice składają jaja wyłącznie w świeżym oborniku.
Bolimuszka kleparka (Stomoxys calcitrans) to muszki żywiące się krwią, które często znajdziemy na nogach koni. Ich ugryzienia są bardzo bolesne, a same owady odpowiadają za przenoszenie patogenów np. wywołujących niedokrwistość zakaźną koni i anaplazmozę. To w większości te owady są odpowiedzialne za nerwowe zachowania u koni, takie jak kopanie, tupanie itp. Jaja składane są w rozkładającej się materii organicznej, takiej jak mokra słoma lub rozrzucona pasza, obornik. Środki kontrolne dla tego rodzaju much obejmują właściwe zarządzanie obornikiem i eliminację rozkładającego się materiału organicznego. Spraye przeciw owadom zwierzęcym można stosować w celu odstraszania (pamiętaj, aby dobrze spryskać nogi i brzuch konia!).
Rodzina bąkowate (Tabanidae) – muchy końskie i muchy jelenie można łatwo zidentyfikować dzięki ich większemu rozmiarowi oraz faktowi, że wszystkie gatunki w tej rodzinie mają duże oczy, których używają do lokalizowania żywicieli. Samice żywią się krwią, a samce głównie pyłkiem lub nektarem. Jaja składane są na roślinności wokół wody.
Jusznica deszczowa to zmora w upalne, burzowe dni. Zaczyna atakować konie w czerwcu i lipcu, najczęściej wybierając końskie nogi, podbrzusze, szyję, okolice kłębu. Po ukąszeniu pojawiają się charakterystyczne grudki z niewielkim wrzodem na samym środku. W zwalczaniu tego rodzaju owadów sprawdzają się preparaty zawierające permetrynę i cypermetrynę.
Meszki – ich ataki są uporczywe nie tylko dla koni, ale i jeźdźców. To małe owady, które najczęściej pojawiają się już na początku wiosny i uprzykrzają nam życie do wczesnego lata. Najbardziej aktywne są o świcie i zmierzchu. U koni upodobały sobie okolice oczu, uszu, szyi i podbrzusze. Ugryzienie objawia się grudką, często niewielką ilością krwi, a także strupkiem. Podobny problem pojawia się w przypadku ataku muchówek, z rodziny kuczmanowatych. Owady te rozwijają się w wodzie stojącej, znajdziemy je w okolicach grzywy i ogona. Ich pogryzienia powodują często reakcje alergiczne i przez to swędzenie. Tu warto rozszerzyć temat reakcji alergicznej. Konie z tego rodzaju alergią doświadczają intensywnego świądu (swędzenia) i często kończy się to cyklem swędzenia i drapania – im bardziej drapią, tym bardziej swędzi. Chore konie zwykle pocierają grzywy i ogony, a drapanie może prowadzić do trwałego uszkodzenia mieszków włosowych i pogrubienia skóry (szczurzy ogon). Z kolei rozległe drapanie może powodować wtórne infekcje bakteryjne. Powstają otarcia, przerzedzenia sierści, grudki, strupy, wysięk, nadżerki.
Jeśli choroba trwa dłużej, mogą pojawić się też zliszejowacenie i zgrubienie skóry. Oprócz typowych objawów skórnych konie mogą wykazywać niepokój, podrażnienie i utratę masy ciała. Jeśli ze środowiska znikną problematyczne owady, objawy mogą ustąpić po 2–4 tygodniach. Chociaż problem ten dotyczy koni dowolnej rasy, badacze uważają, że może istnieć genetyczne połączenie predysponujące konie do tej choroby. Islandia nie ma Culicoides, a co ciekawe, ok. 20% koni islandzkich importowanych do Stanów Zjednoczonych cierpi na wspomniany problem. Największa liczba przypadków choroby pojawia się latem. Zwierzęta wracają do zdrowia w okresie późnej jesieni i zimy. Choroba ta może rozwijać się u wszystkich ras koni, ale najczęściej cierpią na nią, jak już wspomniano, kuce islandzkie i walijskie oraz konie fryzyjskie i shire. Samo leczenie jest wielokierunkowe. Stosuje są środki odstraszających owady, zakładanie specjalnych derek, kapturów ochronnych. Od lat trwają badania nad opracowaniem szczepionki przeciwko tej chorobie. Ostry świąd wymaga leczenia farmakologicznego lekami przeciwzapalnymi i przeciwświądowymi. Wtórne zakażenia bakteryjne często wymagają zastosowania antybiotyków – miejscowo i ogólnie. Dodatkowo stosuje się kremy łagodzące i przyspieszające regenerację uszkodzonej skóry.
Więcej przeczytasz w lipcowo-siepniowym wydaniu „Koni i Rumaków”