Mam jednego konia i, jak to zwykle bywa, ograniczony budżet na jego utrzymanie i wyposażenie. Co jakiś czas staję przed dylematem, czy dokupić potrzebne rzeczy z „drugiej ręki”, czy nowe. Koleżanka zachęca mnie do używanych produktów znanych marek, a ja mam wątpliwości, czy posłużą mi tak samo długo jak te nowe – kupione w sklepie, mniej znanej firmy.
Przed nami sezon wiosenny. Dla wielu jest to okazja do odświeżenia swojej końskiej garderoby, uzupełnienia sprzętu, nabycia dodatkowego czapraka. Portale jeździeckie pełne są ofert kupna, a nawet zamiany używanego wyposażenia. Czy jednak warto to robić?
Firmy, które od lat są na hippicznym rynku, mają ugruntowaną pozycję, a ich logo bez trudu jest rozpoznawane, zwykle oferują produkty wysokiej jakości i trwałości. Warto więc, jeśli dysponujemy odpowiednimi zasobami, wybierać te bardziej znane. Zaletami tego wyboru jest posiadanie dobrego sprzętu, objętego gwarancją, który posłuży nam długie lata, np. w przypadku siodła. Wadą natomiast jest wysoki koszt tej inwestycji.
Tu wybór opcji pośredniej, czyli kupowania sprzętu używanego, ale znanego producenta, wydaje się niezłym rozwiązaniem. Jeśli poprzedni właściciel odpowiednio dbał o rzeczy, mogą one jeszcze całkiem sporo czasu służyć także nam, a kosztują znacznie mniej niż nowe.
Na rynku jest też wiele firm, które jeszcze nie zyskały popularności, a oferowany przez nich sprzęt jest naprawdę dobry i w przystępnej cenie. Jeśli mamy możliwość, zasięgnijmy opinii wśród znajomych, czego używają i jak dany produkt im się sprawdza. Źródłem informacji mogą być również fora internetowe, podchodźmy do nich jednak z rezerwą.
Naszą czujność powinny wzbudzić zaskakująco niskie ceny. Jeśli widzimy ogłoszenie, gdzie komplet siodło z czaprakiem, strzemionami, popręgiem i oglowiem kosztuje mniej niż „standardowe” siodło bez wyposażenia, należy się zastanowić, jak producent mógł uzyskać tak okazyjną dla nas cenę. Prawdopodobnie niestety kosztem jakości. Warto więc przyjrzeć się bardzo dokładnie takim zakupowym „perełkom”, żeby później nie żałować zbyt pochopnej decyzji.
Zanim w ogóle przejdziemy do zakupów, zastanówmy się, po co nam dany produkt. Niestety, albo na szczęście, siodło stworzone przez Isabell Werth nie sprawi że będziemy nagle gwiazdą dresażu, a strzemiona reklamowane przez topowego skoczka „nie przejadą” za nas same parkuru. Może więc zamiast kupować sportowe siodło wybrać tańsze, a zaoszczędzone pieniądze wydać na treningi, które bardziej wpłyną na poziom naszej jazdy niż sam sprzęt.
Jak zwykle, trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem – na jakim poziomie jeździmy, po co nam dany sprzęt, jak będziemy go wykorzystać, czy jest odpowiednio dopasowany do konia… Czytaj więcej w styczniowa-marcowym numerze „Koni i Rumaków”