Tekst: Danuta Lusina Foto: Mikołaj Rey
W pogodny wrześniowy weekend w klubie jeździeckim „Szarża” im. 8. Pułku Ułanów ks. J. Poniatowskiego w Bolęcinie koło Krakowa miał miejsce mały jubileusz. Już po raz piąty z rzędu odbyły się tu Mistrzostwa Polski Amatorów w WKKW.
Właściciele ośrodka, państwo Maria i Mikołaj Rey (tak, tak, w prostej linii od Mikołaja Reya z Nagłowic, którego nie trzeba chyba Państwu przedstawiać), są inicjatorami rozwoju konkurencji WKKW w Małopolsce. Dyscyplina ta, o wspaniałych tradycjach (brązowy medal dla Polaków zespołowo na olimpiadzie w Amsterdamie w 1928 r.) poszła na jakiś czas w tej części naszego kraju w zapomnienie, lecz przez ostatnie lata zdobywa coraz więcej adeptów.
Ośrodek państwa Reyów wspaniale nadaje się do organizowania konkurencji WKKW ze względu na urokliwe położenie nad jeziorkiem wśród drzew, z przepiękną plażą i ukształtowaniem terenu dającym duże możliwości ustawienia ciekawej linii krosu. Jest dobre zaplecze, dużo gościnnych boksów, są pokoje gościnne lub można zamieszkać w pobliskiej bazie noclegowej w Trzebini lub w Chrzanowie.
W organizowanych w Szarży Mistrzostwach Amatorów mogą wziąć udział wszyscy jeźdźcy, którzy nie posiadają licencji, względnie posiadają tzw. licencję wstępną.
W tym roku na starcie zgromadziła się rekordowa liczba osób, aż siedemnaście zawodniczek w różnym wieku i jeden zawodnik (ej, gdzie ci mężczyźni?).
Po pierwszym dniu zawodów (ujeżdżenie i skoki) sytuacja na liście wyników była bardzo emocjonująca. Na prowadzenie, z niewielką przewagą punktową, wysunęła się najstarsza uczestniczka zawodów, Małgorzata Ziemiańska-Kędzierska, na swoim też chyba najstarszym (17 lat) holsztyńskim koniu Murdock. Na drugim miejscu ex aequo znalazły się aż trzy zawodniczki (Małgorzata Domino, Anna Parzydło i Ewa Nali). Wszystkie cztery panie miały duże szanse na złoto, tylko jeszcze trzeba było przejechać na czysto kros…
Bardzo, jak na te klasę (LL), techniczny kros (2000 m, 15 przeszkód, 16 skoków, tempo 450 m/min), zaplanowany przez „course designera” Macieja Parzydło i zatwierdzony przez delegata technicznego Wojciecha Mickunasa, sprawił niektórym duże trudności. Rezultat – aż sześć eliminacji, czyli 1/3 pola startowego.
Małgorzata Ziemiańska-Kędzierska pomimo czystego przejazdu straciła złoto zbyt wolną jazdą (ach, ta kondycja, a raczej jej brak…). Natomiast jej imienniczka, Małgorzata Domino, dokładnie odwrotnie. Jak szarżujący ułan (zresztą startowała w ułańskim mundurze) przemknęła przez trasę krosu, zarabiając 5 pkt karnych za zbyt szybką jazdę. Ewa Nali zachowując zerowe konto w krosie, tym samym zdobyła złoto. Srebro i brąz przypadły w udziale dwóm Agnieszkom: Szymańskiej i Nawrot, a obie Małgorzaty musiały zadowolić się miejscami czwartym i piątym.
Po dekoracji zwycięzców medalami, wręczeniu pucharów i rozdaniu pięknych nagród, jak na prawdziwe mistrzostwa przystało, wciągnięto flagę państwową na maszt i odegrano hymn narodowy.
Podsumowując, dla tak przepięknej imprezy warto chyba zainteresować się tą wspaniałą dyscypliną jeździecką i być może uczestniczyć już w przyszłym roku w mistrzowskich zmaganiach. I choć nigdy nie uprawiałam WKKW, tylko skoki i ujeżdżenie, to nabrałam ochoty do startów i kto wie… może już za rok przybędę do Bolęcina z koniem.
A może by tak tę coraz liczniejszą grupę amatorów podzielić na grupy wiekowe, ale takie trochę inne niż zwykle, np. młodzież do lat 26 (czyli teoretycznie młodzież ucząca się) i seniorzy – 27 plus. Będzie wtedy większa szansa na medal dla tych, którzy nie mogą na krosie złapać tchu…, ale mimo to dokładają wszelkich starań, aby jednak tę dyscyplinę uprawiać.