U progu nowego sezonu wyścigowego, którego pierwszą część tradycyjnie już zdominują pojedynki koni derby generacji, warto spojrzeć za siebie i choćby krótko wspomnieć wspaniałe gwiazdy służewieckiego turfu.
Tekst: Paweł Gocłowski
Foto: Piotr Filipiuk
W wydanej w 1960 r. „Hodowli koni” hipolog, profesor Witold Pruski podaje, że za klasyczne uważa się następujące gonitwy ustanowione w Anglii pod koniec XVIII i na początku XIX wieku:
Derby Stakes – na dystansie 1,5 mili, czyli 2413 m dla 3-letnich ogierów i klaczy, rozgrywane od 1780 r.;
St.Leger Stakes – na dystansie 1,75 mili i 132 yardów, czyli 2935 m, dla 3-letnich ogierów i klaczy, rozgrywane od 1776 r. – w Polsce od 1987 r. prawo startu mają ogiery i klacze starszych roczników;
2000 Gwinei na dystansie mili, czyli 1609 m dla 3-letnich ogierów i klaczy, rozgrywane od 1809 r. – polskim odpowiednikiem jest Nagroda Rulera;
1000 Gwinei na dystansie mili, czyli 1609 m dla 3-letnich klaczy, rozgrywane od 1814 r. – polskim odpowiednikiem jest Nagroda Wiosenna;
Oaks Stakes – na dystansie 1,5 mili, czyli 2413 m dla 3-letnich klaczy, rozgrywane od 1779 r. – polskim odpowiednikiem jest Nagroda Liry (Oaks).
Pierwsze trzy z wymienionych tworzą Potrójną Koronę, a w kolebce rasy olbrzymia trudność w ich skompletowaniu nie polega tylko na różnicy w dystansach tych prestiżowych gonitw. Specyfika trzech różnych torów (Newmarket, Epsom i Doncaster) stawia przed końmi, trenerami i jeźdźcami dodatkowe wyzwanie.
W Polsce, gdzie gonitwy te rozgrywane są na jednej bieżni (o łagodnych zakrętach, długiej prostej finiszowej i płaskiej konfiguracji terenu), mawia się, że Rulera (1600 m) wygrywa koń najszybszy, Derby (2400 m) zaś ten, który ma najwięcej szczęścia, a St.Leger (2800 m) – najlepszy. Powiedzenie to ma wprawdzie bardzo wielu zwolenników, jednak nie wydaje się trafne, bo obok szybkości i wytrzymałości czy niezbędnego w każdej dyscyplinie sportu szczęścia, najważniejszą cechą konia klasowego jest przyspieszenie. Umiejętność ta zapewnia sukcesy na różnych torach i dystansach, przy rozmaitych sposobach rozegrania gonitwy, nawet w skrajnie różnych warunkach atmosferycznych. Wrodzony talent połączony ze zdolnością długiego utrzymania dobrej dyspozycji, zdrowiem, wczesnym dojrzewaniem i mimo młodego wieku niezbędnym w biegach najwyższej rangi doświadczeniem, dają nadzieję na klasyczne sukcesy.
Lista koni, które zdobyły na warszawskim Służewcu tytuł trójkoronowanego, nie jest długa. Pierwszym laureatem został w 1948 r. gniady ogier Ruch (Avanti – Rosa Nera po Nektar) hodowli Romany Jeżewskiej, trenowany przez Józefa Dorosza i dosiadany przez dżokeja Kazimierza Jagodzińskiego. W sezonie 1961 powtórzył ten wyczyn kasztanowaty Solali (Skarb – Solina po Aventin). Kozienickiego asa przygotowywał do startów trener Mirosław Stawski, a dosiadał dżokej Władysław Biesiadziński. Rok 1972 należał do widzowskiego Dipola (Antiquarian – Dostojna po Dorpat). Podopieczny trenera Józefa Palińskiego w duecie z dżokejem Stanisławem Dzięciną oprócz szarf Rulera, Derby i St. Leger zdobył też Wielką Warszawską. Dwa lata później trzeci już kasztanowaty ogier wpisuje się na listę zdobywców Potrójnej Korony. Zostaje nim Czerkies (Erotyk – Czeremcha po Merry Minstrel). Wychowanka SK Kozienice trenował Maciej Janikowski, a dosiadał dżokej Jan Filipowski. W roku 1989 przygotowywany przez Mirosława Stawskiego, a dosiadany przez dżokeja Tomasza Dula golejewski Krezus (Pyjama Hunt – Kresyda po Dersław) został piątym trójkoronowanym w historii toru służewieckiego, ustanawiając w Derby wciąż aktualny rekord bieżni – 2’28.0”. Trzy lata później do elitarnego grona dołączył gniady Mokosz (Unoaprile – Mabell po Behistoun) hodowli SK Rzeczna, trenowany przez Piotra Czarnieckiego, a dosiadany przez dżokeja Wiaczesława Szymczuka. Wyczynu bez precedensu dokonała w sezonie 2000 widzowska Dżamajka (Juror – Dżamira po Rutilio Rufo). Kasztanowata klacz przygotowywana przez Bogdana Strójwąsa, a dosiadana przez Tomasza Dula sięgnęła po cztery z pięciu klasyków (Rulera, Derby, Oaks, St. Leger) i przypieczętowała swój prymat zwycięstwem w Wielkiej Warszawskiej. W ostatniej dekadzie cenny tytuł zdobywali podopieczni trenera Andrzeja Walickiego. W 2002 r. ciemnogniady Dancer Life (Professional – Dyktatorka po Kastet) hodowli Mariana Pokrywki w duecie z dżokejem Januszem Kozłowskim, w sezonie 2005 dosiadany przez dżokeja Aleksandra Reznikova gniady Dżesmin (Professional – Dżakarta po Aprizzo) również hodowli Mariana Pokrywki oraz w 2007 r. karej maści widzowski San Moritz (Roulette – Santa Monika po Who Knows), któremu w Rulera i St. Leger partnerował Aleksander Reznikov, a pierwszą w jeździeckiej karierze Błękitną Wstęgę Derby zawdzięcza dżokej Piotr Piątkowski.
Gwoli prawdy trzeba przypomnieć, że w latach 1951-54 nie rozgrywano Nagrody Rulera, więc golejewskie cracki – kasztanowaty Dorpat (Ettore Tito – Acquasparta po Sans Crainte) ur. w 1950 r. i rok młodszy gniady De Corte (San II – Dossa Dossi po Spike Island) nie miały szansy na Potrójną Koronę, choć wygrywały w Derby i St.Leger. Oba ogiery o włoskich korzeniach trenowały w stajni prowadzonej przez Konstantego Chatizowa. Pierwszego dosiadał dżokej Walenty Stasiak, a drugiego – ten zwyciężył także w Wielkiej Warszawskiej – Władysław Biesiadziński.
Dopuszczenie do startu w St.Leger ogierów i klaczy starszych roczników (1987) z jednej strony podniosło poprzeczkę trzylatkom, ale biorąc pod uwagę fakt, że od tego momentu aż sześć koni sięgnęło po tytuł trójkoronowanego (wcześniej „tylko” cztery), wydaje się, że owo „utrudnienie” nie jest aż tak znaczące. Tym bardziej, że od tego czasu, w najdłuższym i najstarszym z klasyków, swoją szansę „straciły” stubnieński Limak (Dixieland – Limeira po Beauvallon) w 1994 r., moszniański Numerous (Who Knows – Normandia po Mehari) rok później oraz w sezonie 1998 importowany z Francji Arctic (Arctic Tern – Fiasco Argento po Silver Hawk), które w St.Leger musiały uznać wyższość… rówieśników, a nie reprezentantów starej gwardii. A czy w zbliżającym się sezonie 2011 dopiszemy jedenaste imię zdobywcy służewieckiej Potrójnej Korony, przekonamy się już niebawem.