Tekst: Małgorzata Odyniec Foto: Piotr Filipiuk
Jak co roku, Polski Związek Jeździecki opublikował ranking dyscypliny WKKW, którego sponsorem była znana wszystkim firma Torpol. W tym roku bezkonkurencyjny okazał się Paweł Spisak (JKS Dako Galant Skibno). W zeszłym sezonie przegrał z Łukaszem Kaźmierczakiem o zaledwie trzy punkty. Teraz jego przewaga nad drugim – Pawłem Warszawskim wyniosła aż 80 punktów (309 pkt). Wydawać by się mogło, że powrót na miejsce lidera będzie trudny, bo nasz najlepszy jeździec miał zmienne szczęście. Weriusz rozpoczął sezon od wygrania CIC3 w Sopocie, niestety późniejsza kontuzja wyeliminowała go z dalszej rywalizacji. Pawłowi pozostały nadal dwa konie trzygwiazdkowe – Baryt i Wag. Zdecydowanie lepiej spisywał się Wag (CIC3 Biały Bór – szósty, CCI3 Strzegom – czwarty, CIC3 Sopot – czwarty) i to dzięki niemu Paweł po raz kolejny zdobył złoty medal mistrzostw Polski. Prawdziwy pech, że nie dane nam było kibicować mu w Luhmühlen, z powodu problemów z kopytem Wag nie wyszedł na pierwszy przegląd ME. Baryt w tym sezonie zaliczył tylko jeden sukces – zwyciężył w sierpniowych 3* w Sopocie. Paweł jest sklasyfikowany na 44. miejscu wśród najlepszych jeźdźców świata i zarazem na 12. w rankingu olimpijskim. Przyszły rok zapowiada się ciekawie.
Po raz pierwszy w karierze tak wysokie miejsce w rankingu zajął Paweł Warszawski (WKJ Gabon Walewice) – 229 pkt, który miał w tym sezonie do dyspozycji dwa konie na wysokie konkursy – Fazera i Hatterię, oba wyhodowane w państwowej stadninie w Walewicach. Największym sukcesem Hatterii była 3. pozycja na sierpniowych CIC3 w Sopocie i ukończenie mistrzostw Europy, które były debiutem zarówno dla klaczy, jak i dla Pawła. Fazer startował ze zmiennym szczęściem i najwyższa lokata, którą może się pochwalić, to 7. miejsce na CIC3 w Pardubicach. Sukcesem zakończył się powrót Gondoliera w trening do Pawła – 2. miejsce w kończących sezon CIC1 w Strzegomiu.
Ubiegłoroczny lider Łukasz Kaźmierczak (SKJ Gryf Biały Bór) zajął dopiero 3. miejsce z 222 punktami. Do największych sukcesów w zawodach 3* należy 3. miejsce Hromego w Pardubicach i 6. Ostlera w Sopocie. Ze zmiennym szczęściem w niższych klasach startowały siedmiolatki Bora i Branco. Ich najlepsze wyniki to 3. miejsce Bory na CIC1 w Strzegomiu i 2. Branco na CIC1 w Sopocie. Niestety, to już kolejny sezon przedolimpijski, w którym większość startów Łukasz kończy na odległych miejscach bądź nie jest wcale klasyfikowany. Wystarczy przypomnieć sobie kontrowersyjną decyzję sędziów z Luhmühlen, którzy nie dopuścili Ostlera do próby skoków. Na osłodę pozostaje brązowy medal Pucharu Polski i ukończenie zawodów CCI4 w Pau.
Już trzeci rok z rzędu miejsce lidera wśród młodych jeźdźców wywalczył Jerzy Lipkowski (SKJ Sopot). Zdobyte 88 punktów pozwoliło zmieścić się też w pierwszej dziesiątce najlepszych polskich WKKW-istów. Do największych sukcesów w tym roku na pewno możemy zaliczyć złoty medal mistrzostw Polski młodych jeźdźców, w których Jurek kończy już karierę i brązowy krążek zdobyty w Białym Borze wśród seniorów. Na pięć startów w zawodach międzynarodowych Jurek kończył je aż trzykrotnie w pierwszej dziesiątce. Rokosz zawiódł tylko raz, na mistrzostwach Europy młodzieżowców, których niestety nie ukończył. Kolejne miejsca w rankingu zajęły Jagoda Smoleńska (SKJ Trawers Warszawa) i Joanna Pawlak (LKS Stragona Strzegom). Dziewczęta w klasyfikacji ogólnej zajęły odpowiednio 13. i 14. miejsce.
Na miejsce lidera juniorów awansował Michał Knap (ZKS Drzonków) 11. w rankingu. Główne sukcesy w zawodach międzynarodowych święcił na Orsku. Para ta wystartowała w CIC1 siedmiokrotnie i aż trzy razy była w pierwszej piątce (Biały Bór i Sopot – trzeci oraz Holzerode – piąty). Dwa następne miejsca wywalczyły Joanna Skibińska (ZKS Drzonków) i Agata Jodko (LKS Stragona Strzegom). One również znalazły się w pierwszej dwudziestce rankingu.
Ponownie najlepszą juniorką młodszą została Katarzyna Piasecka (SKJ Trawers Warszawa), która była bezkonkurencyjna podczas finału Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, gdzie w kategorii kuców zdobyła złote medale w WKKW (Różana) i ujeżdżeniu (Fatima). Drugie w rankingu były Sylwia Kupczyk (JKS w Jaroszówce) i Wiktoria Knap (ZKS Drzonków). W rankingu kuców prym wiedzie Kasia Piasecka, a tuż za nią plasują się Maria Januszewska (LKS Dragon Nowielice) i Anna Bortnik (SKJ Trawers Warszawa).
Nadal cieszy stały wzrost liczby klubów, w których uprawia się tę najtrudniejszą dyscyplinę jeździecką. Przybyło ich aż 9 i teraz reprezentanci 73 klubów rywalizują ze sobą na krosach Polski i świata. Ponownie zwyciężył klub Pawła Spisaka JKS Dako Galant Skibno – 402 pkt. Po piętach depcze mu WKJ Gabon Nowielice (389 pkt), gdzie najwięcej punktów uzbierali Paweł Warszawski i Marcin Michałek. Na trzecim utrzymał się SKJ Trawers Warszawa (361 pkt), który swą liczebnością niejednokrotnie bardzo znacznie podnosił frekwencję startujących w zawodach krajowych.
Tendencja zwyżkowa nie opuszcza liczby organizowanych zawodów. Co roku przybywa kilka ośrodków, które decydują się na podjęcie tego niezwykle trudnego i kosztownego zadania. W tym roku do tego grona dołączyły: pomorskie Kwieki, wielkopolski Ujazd i śląski Rybnik – jego właściciele są znani z organizowania halowych Parad Jeździeckich. W pamięci uczestników z pewnością na długo pozostaną też mistrzostwa Europy kuców w Jaszkowie. A już we wrześniu tego roku Strzegom podejmie się zorganizowania mistrzostw kontynentu juniorów.
W Nowym Roku życzymy zawodnikom wielu czystych przejazdów na krosie i parkurze. Niech kontuzje omijają Wasze konie, a zawody przebiegają w miłej i sportowej atmosferze, ale o to w WKKW nietrudno. I pozostaje nam liczyć, że w Londynie, wśród wielu flag świata, na maszcie załopocze też i biało-czerwona.
Rozmowa z Pawłem Spisakiem, zwycięzcą tegorocznego rankingu PZJ w WKKW
– Po rocznej przerwie powróciłeś na pierwsze miejsce w rankingu PZJ. Co w minionym sezonie było dla Ciebie największym sukcesem, a o czym chciałbyś jak najszybciej zapomnieć?
–To był dla mnie trudny, ale udany sezon. Udało mi się kolejny raz stanąć na najwyższym stopniu podium mistrzostw Polski. Z dobrym wynikiem punktowym zamknąłem ranking olimpijski. Cieszą mnie bardzo zwycięstwa w zawodach trzygwiazdkowych i to zarówno na Barycie, jak i na Weriuszu. Największym jednak powodem do zadowolenia była dla mnie dobra i stabilna forma Waga, który z zawodów na zawody osiągał coraz lepsze wyniki. Pechowe okazały się dla mnie mistrzostwa Europy w Luhmühlen. Przez problemy z kopytem Waga nie miałem szans na potwierdzenie dobrej formy w tym najważniejszym starcie. Szkoda, bo byliśmy do tych zawodów naprawdę dobrze przygotowani.
– Masz jakieś szczególne plany na nadchodzący sezon?
– Przyszły sezon to rok olimpijski, cieszę się z kwalifikacji z Wagiem. Igrzyskom olimpijskim podporządkuję cały cykl treningowy. Start wydaje się z dzisiejszej perspektywy bardzo realny.
– Podczas Pucharu Świata w Strzegomiu zmuszony byłeś wycofać Weriusza. Czy znów będziemy mogli Was podziwiać na zawodach?
– O emeryturze dla Weriusza myślałem już od jakiegoś czasu. Szukałem odpowiedniego momentu, by zakończyć jego karierę. Miałem nadzieję, że będą to Igrzyska Olimpijskie w Londynie, niemniej wydaje mi się, że ten moment nadszedł już teraz. Choć Weriusz jest w pełni wyleczony z ostatniej kontuzji, nie chcę już narażać jego zdrowia. Nie fair byłoby eksploatować tak zasłużonego, ambitnego konia ponad jego siły. W przyszłym roku chciałbym wybrać odpowiednie zawody, na których oficjalnie Weriusz będzie mógł się pożegnać ze swymi kibicami i ze sportem.
– W trakcie sezonu jesteś przeważnie w rozjazdach. Jak wygląda Twój zwykły dzień pracy poza sezonem?
– W okresie, kiedy nie startuję, więcej czasu poświęcam na treningi z moimi zawodnikami oraz pracę z młodymi końmi. W sezonie jest to niemal niemożliwe ze względu na liczne wyjazdy. Poza pracą cały swój wolny czas staram się spędzać z rodziną, która jest dla mnie najważniejsza.
– Swe sukcesy zawdzięczasz nie tylko swojej pracy i koniom. Komu chciałbyś szczególnie podziękować?
– Przede wszystkim mojej rodzinie, za pomoc, wsparcie i wyrozumiałość. Mam wielkie szczęście, że zarówno moja żona Iza, jak i rodzice są zawsze ze mną, wspierają mnie i pomagają, jak tylko mogą. Moje sukcesy są również ich sukcesami. Dużo zawdzięczam przychylności ze strony PZJ, w szczególności prezesa Marcina Szczypiorskiego, a także Marcina Konarskiego, którzy umożliwili mi przygotowania na odpowiednio wysokim poziomie – mogłem korzystać z treningów w Niemczech z Andreasem Dibowskim.
– Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać za Ciebie kciuki w 2012 r. Dziękuję za rozmowę.