Wiatr w żaglach

Tekst: Karen Rohlf
Foto: Dana Rasmussen
Tłumaczenie: Beata Fiłonowicz

Istnieje wiele analogii próbujących opisać cudowne wrażenie jazdy na koniu połączonym z jeźdźcem poprzez pozytywny kontakt na wodzach: „koń jest na kontakcie” „poprzez wodze możesz poczuć, jak pracują stawy skokowe”, „to jak jazda na fali energii”, „zamknięte koło energii”. Niestety, istnieje równie wiele określeń mówiących, jakie to okropne uczucie, kiedy nie udaje nam się tego uzyskać.

Gdy obserwuję konia lub na nim jadę, przez cały czas jestem świadoma jego energii, co się z nią dzieje i którędy ucieka. Analogia, która do mnie dobrze przemawia, to taka, że energia jest niczym rzeka płynąca w granicach wyznaczonych przez brzegi, która przez cały czas porusza się w tym samym kierunku co koń. Abyśmy mogli to poczuć, przede wszystkim woda musi płynąć (nie jest to woda stojąca w stawie), brzegi muszą być wyraźnie wytyczone (nie zamulone ani nie na tyle niskie, żeby woda chlapała powyżej) i nie powinno być żadnych głazów tworzących w niej zawirowania.

Tworzenie energii jest łatwe, jeśli wiemy, jak pokazać koniowi, czym jest pedał gazu oraz jeśli zbudowaliśmy w nim chęć ruchu naprzód i zaufanie, że nie będziemy od niego wymagać zbyt wiele. Umocnienie brzegów rzeki przychodzi samo, kiedy koń i jeździec poruszają się w równowadze i są skupieni na zadaniu. „Skały” tworzą się w chwilach, kiedy występują napięcia fizyczne lub emocjonalne, a także gdy występuje utrata równowagi lub koń otrzymuje sprzeczne sygnały.

Kiedy koń i jeździec są w stanie wytworzyć swobodny i płynny przepływ energii od tyłu do przodu (woda nie ciągnie, tylko pcha), to istnieje wielka szansa, że uzyskają połączenie poprzez wodze.

Oczywiście należy wcześniej upewnić się, że koń pozytywnie odpowiada na nacisk na wodzach. Lubię to sprawdzać w pozycji stój. Testuję, czy koń płynnie ustępuje od nacisku wędzidła lub halterka w różnych kierunkach. Te ćwiczenia nazywam „mikroustępowaniami”. Nie oczekuję, że koń będzie przekręcał głowę, wystarczy, że się rozluźni i otworzy. Dla kogoś, kto mnie obserwuje, ruchy mogą być niezauważalne, ale ja znam to uczucie i wiem, kiedy koń odpowiada pozytywnie i się otwiera.

Jeśli czuję opór, czekam aż się rozluźni, a kiedy już to nastąpi, nie proszę o więcej… Wystarczy mi, że koń zgadza się, byśmy „trzymali się za ręce”, nie chowa się za wędzidłem ani nie ucieka przed kontaktem. Chcę doświadczyć tego samego uczucia, które mam, gdy idę z przyjacielem przez park, trzymając się za ręce. Możemy spacerując kołysać rękami, ale przez cały czas jesteśmy połączeni, czujemy lekkość i poruszamy się w równowadze.

Analogią, do której porównuję jazdę w połączeniu na wodzach, jest pływanie na windsurfingu. Tu też musimy mieć „wiatr”, czyli powinniśmy odczuwać potrzebę i chęć wykazania się pewnym wysiłkiem i aktywnością fizyczną. Koń i ja musimy być na stanowiskach (w równowadze) w taki sposób, by „wiatr” (energia) wchodził prosto w żagiel, inaczej żagiel będzie łopotał na wietrze. Muszę trzymać żagiel. Nie mogę go do siebie przyciągać mocniej, niż pozwala na to wiatr, bo przewrócę się na plecy. Nie mogę też trzymać go za lekko, żeby wiatr mi go nie wyrwał. Muszę utrzymywać własną równowagę, żebyśmy się nie przewrócili.

Jest wiele elementów, które muszą zagrać… Czasami odnalezienie idealnej równowagi we wszystkich tych punktach będzie przypominało poszukiwanie drzwi w ciemnym pokoju. Ale kiedy już to znajdziesz, oboje z koniem ruszycie przed siebie z radością, jaką daje wolność i siła większe niż gdybyście poruszali się osobno.

Przygotuj oddzielnie poszczególne elementy tej układanki. Stosuj silne i pozytywne wizualizacje. Poszukuj z zaciekawieniem tych małych drzwi, które prowadzą do cudownego miejsca!

Shopping Cart
Scroll to Top