Tekst: Karen Rohlf Foto: Dana Rasmussen
Tłumaczenie: Justyna Rucińska i Beata Fiłonowicz
Pytanie od członka Natural Dressage (forum): Nasze pytanie dotyczy zagadnienia ekspresji mimicznej u koni, ze szczególnym zwróceniem uwagi na uszy (które wydają się najbardziej oczywiste). Co robisz, kiedy Twój koń tuli uszy podczas zabawy na linie, na wolności lub podczas jazdy? Jak to zachowanie wpływa na to, co dalej robisz?
Jeśli masz wrażenie, że koń kuli uszy z powodów dominacyjnych, czy zatrzymujesz go w tym momencie (ponieważ jest dominujący, chcesz przerwać to zachowanie), by „zlikwidować” taki wyraz jego pyska (przez zdyscyplinowanie w jakiś sposób strefy 1)?
W jakich okolicznościach po prostu kontynuujesz to, co robisz, ufając, że Twoje wyobrażenie w końcu stanie się również wyobrażeniem konia albo może czymś zupełnie innym?
Kiedy starasz się odpowiednio odczytać zachowanie konia jako: dominujące, wynikające z niepewności albo z głębokiej koncentracji, jakich jeszcze innych sygnałów „mowy ciała” wypatrujesz, by móc łatwiej podjąć decyzję?
Karen Rohlf: Dziękuję za to pytanie. Z pewnością jest to skomplikowany temat. Jednak sam fakt, że zastanawiasz się nad nim i zadajesz takie pytania, oznacza, że jesteś w połowie drogi do jego zrozumienia. Możemy podziękować Lindzie Parelli za jej badania nad indywidualnymi „koniobowościami”, które dają nam wspaniałe strategie pomagające w rozwiązywaniu tego rodzaju problemów. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie już masz te informacje od Parellich, nie będę się wgłębiać w „koniobowości”, ale rozszerzę kwestię tulenia uszu o kilka dodatkowych zagadnień.
Kilka przemyśleń na temat Twojego pytania:
- Co oznacza tulenie uszu?
- Jaka jest przyczyna tulenia uszu?
- Co z tym zrobić?
Obserwując konie, możemy pogrupować poszczególne typy na różne kategorie. Pomaga to w ogólnym postrzeganiu koni i może być sposobem na określone do nich podejście. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że będziemy patrzeć na konia jak na pewien określony typ, nie biorąc pod uwagę konkretnej sytuacji i naszego wpływu na daną sytuację. Czasami (wierzcie lub nie) to my jesteśmy sprawcami problemów i nie można za nie winić wyłącznie „złego nastawienia” konia! Poniżej przedstawię kilka pytań, które sama sobie zadaję, kiedy spotykam się z tuleniem uszu.
Co oznaczają wszystkie sygnały?
Prawdziwe tulenie uszu (nie chodzi tu o uszy skierowane do tyłu) z pewnością coś nam mówi, np. że koń emanuje intensywną energią. Widzimy konie, które tak robią, kiedy chcą odesłać innego konia lub podczas intensyw- nej aktywności takiej, jak wycinanie krów (co tak naprawdę jest odesłaniem krowy, więc w sumie jest takim samym zachowaniem) albo gdy się nawzajem ganiają. W takich momentach koń nie jest wściekły czy niezadowolony, tylko wykorzystuje swoją energię i mowę ciała jako bardzo efektywne narzędzie do komunikacji! Wydaje mi się, że od osobowości konia zależy, czy będzie to robił ze stulonymi uszami, czy nie. Mój koń Atomic jest bardzo dominujący i nie mogę sobie go wyobrazić podchodzącego do melasowanej wody z postawionymi do przodu uszami, mówiącego: „Przepraszam uprzejmie, panie Ovation, czy nie miałby Pan nic przeciwko temu i czy byłoby w porządku, jeśli bym się teraz tu gdzieś przecisnął?”.
Powinniśmy być w stanie ocenić, czy koń tuli uszy dlatego, że naprawdę „wchodzi w zadanie” z intensywną energią, o którą prosiliśmy: „Uwaga świecie, mój człowiek i ja nadchodzimy”, czy też używa efektywnego narzędzia, żeby nas przesunąć. Atomic uwielbia wkładać nogi do wiaderka i ganiać za piłką. Kiedy wysyłam go do wiadra, czasami leci ze stulonymi uszami i naprawdę pokazuje wiaderku, kto tu jest szefem! I moim zdaniem, nie ma w tym nic złego! Ale gdyby próbował w ten sam sposób przestawić mnie, tak po prostu, żeby sprawdzić, czy może…to nie byłoby w porządku. W tym momencie broniłabym swojego przywództwa, odsyłając go na dystans, tak samo jak zrobiłby to każdy koń, chcący utrzymać swoją pozycję.
W jaki sposób wiąże się to z naszą interakcją?
Kolejną warstwą tego zagadnienia jest zadanie sobie pytania: „Czy ja to spowodowałem?”. Oprócz gier dominacyjnych, konie tulą uszy także z kilku innych powodów.
- Dlatego, że poprosiłem o coś, koń nie zareagował dostatecznie, a jakaś część energii spowodowała utrzymanie napięcia. Lewopółkulowe introwertyki (używając terminów Parelliego) w tym momencie często się zacinają. Ty o coś prosisz, one robią 40% tego, o co prosiłeś, a pozostałe 60% przeznaczają na znieruchomienie, zamknięcie się albo poczucie zirytowania. Oczywiście czasami ludzie tworzą LPI przez brak dostatecznej klarowności i komplikowanie spraw. Takie konie zwykle nie do końca wiedzą, co mają robić, a ponieważ są miłymi końmi, zamiast „eksplodować”, grzeszą tylko robieniem mniej. W takim przypadku powinieneś przejść nad tym do porządku dziennego i spróbować zwiększyć motywację swojego konia i/lub zrozumienie zadania.
- Dlatego, że zrobiły to, o co prosiłeś, ale wciąż czują na sobie presję. Myślisz: „Tak, dostałem to, o co prosiłem, a teraz jestem neutralny”, ale wrażliwe konie wciąż czują presję… twoja ręka wciąż ściska bacik, twoje oczy wpatrują się w konia, ciągle poruszasz się w siodle itp. Klacze różnią się też pod tym względem od wałachów. Raczej nie widuje się klaczy rozrabiających i dokazujących razem…to dla tych głupiutkich wałachów – kawalerów. Dominujące klacze są przyzwyczajone do kierowania, a jeśli nie są klaczami przewodnimi, to chcą przynajmniej znać listę zasad, a potem mieć święty spokój. Są w stanie wkładać w zadania naprawdę ogromny wysiłek, ale nie lubią manipulacji i są bardzo wrażliwe na wywierany na nie nacisk, nawet jeśli wydaje nam się, że już tego nie robimy.
Uświadomiła mi to wyraźnie River. Kiedy bawiłyśmy się z ziemi czy z siodła, czasami naprawdę mocno tuliła uszy. Odkryłam, że jeśli dotknęłam ją w trakcie ruchu (np. pogłaskałam) uszy szły ponownie do przodu… tak, jakby potrzebowała ode mnie potwierdzenia, że to, co robi, jest świetne, że niczego więcej od niej nie wymagam. Moja neutralność nie była dla niej wystarczająco neutralna.
Ale Atomic również tego potrzebuje. To bardzo dominujący koń, ale jednocześnie bardzo wrażliwy i bojaźliwy. Zdarza się, że coś robimy, on wykonuje moje polecenia, ale jego uszy są przez cały czas stulone. Kiedy go zatrzymuję, idą do przodu. Wtedy zadaję sobie pytanie: „Czy to przeze mnie? Dlaczego poczuł, że musi się bronić?”.
Kiedyś odwiedził mnie instruktor Parelliego Berni Zambail i obserwował moje zabawy z Atomiciem na wolności. To pełen werwy koń, ale podobny do chihuahua… bywa agresywny, ale jest to agresja podszyta strachem. Bawiłam się z Atomiciem z dużą intensywnością, starając się zachować tak dużo werwy, jak to możliwe, ale bez agresji i nadmiernej reaktywności. Berni pomógł mi dostrzec, że przez cały czas bezwiednie wywieram nacisk na konia. Ponieważ nie do końca ufałam Atomicowi, nie spuszczałam z niego wzroku (żeby mnie nie ugryzł!). Ta moja defensywna postawa prowadziła do ogólnego poczucia – są sprawy, którym nie można zaufać, a to powodowało, że koń stawał się bardziej defensywny (i ofensywny!).
Na pewno mieliśmy wcześniej wytyczone pewne wyraźne granice zachowań i to czyni moje następne zdanie możliwym i bezpiecznym: musiałam mu zaufać, zanim stał się godnym zaufania. Musiałam stać się delikatniejsza i mniej agresywna w stosunku do niego, aby móc się z nim bawić „radośnie”. Gdyby Atomic zrobił coś, o co go poprosiłam, ale miał przy tym poczucie – „dużo presji wisi w powietrzu”, a potem dostałby za swoje zachowanie w nos… to tylko utwierdziłoby go w przekonaniu, że nie jest miło i prowadziłoby do utrwalania takiego zachowania.
Na początku trochę się bałam odwrócić do niego plecami, zwłaszcza kiedy widziałam jego stulone uszy i sygnały świadczące o agresji… Ale moja pozycja przywódcy była już stosunkowo mocno utrwalona. Wiedziałam, że jeśli będę musiała odesłać Atomica, to posłucha i nie zinterpretuje tego źle. Z całą pewnością bywają momenty, kiedy koń wypcha się na nas, sprawdzając, na ile może sobie pozwolić. Należy wtedy szybko i w czytelny sposób wykazać się asertywnością, by nie miał wątpliwości, kto tu kogo może przestawiać. Upewnij się tylko, że jak jesteś bezpieczny, masz ogląd całej sytuacji i bierzesz swoją część odpowiedzialności za kreowanie jej. Zawsze sprawdzaj, czy nadal działa zabawa w zaprzyjaźnianie (Friendly Game), aby upewnić się, że to nie obecność narzędzi, którymi się posługujesz, ją powoduje.
Uszy dają nam oczywiste sygnały, jednak musimy brać pod uwagę wszystko. Uszy do przodu również nie zawsze są dobrym znakiem. Jeżdżąc na niektórych koniach, jestem zaalarmowana, kiedy ich uszy idą do przodu. Ich uwaga skierowana jest wtedy daleko przed siebie, a nie na mnie.
Uszy lekko do tyłu mogą być cudowną pozycją, kiedy pragniesz, żeby twój koń był naprawdę skupiony na twoim ciele. Kiedy grasz w zabawę z punktu do punktu (point to point) i w zabawy typu – osiągnąć cel, z koniem pełnym rezerwy czy niezmotywowanym, wtedy wyczekujesz momentów, kiedy postawi uszy i dosłownie spojrzy na coś.
Przykro mi o ty mówić, ale mam film pokazujący konia, który podczas jazdy ma przez cały czas postawione do przodu uszy… nawet kiedy jeździec wielokrotnie uderza go pięścią po głowie. To są uszy postawione do przodu w desperackim poszukiwaniu wyjścia.
Mam nadzieję, że moja odpowiedź pomogła… Jestem zachwycona, że myślicie o takich rzeczach. Jeśli chcemy, aby nasze konie zawsze kończyły zajęcia z poczuciem, że dobrze im się z nami pracowało, powinniśmy zastanawiać się nad takimi zagadnieniami. Odpowiedź leży w obserwacji. Co się dzieje w danej chwili, a co się wydarzyło przed chwilą? Co spowodowało zmiany? Jaką rolę my w tym odegraliśmy?