Redaguje: Jaśmina Bielewicz Foto: Piotr Filipiuk
Jak najlepiej wsiadać na konia?
Istnieje wiele teorii na temat tego, jak powinno się wsiadać na konia. Jedni uważają, że jedyną prawidłową metodą jest tradycyjne wsiadanie „z ziemi”, wkładając nogę w lewe strzemię. Inni natomiast krytykują to, tłumacząc, że obciąża to zbytnio konia. Który sposób jest zatem lepszy dla zwierzęcia?
Oczywiście najzdrowiej dla konia jest wsiadać na niego z podwyższenia, ponieważ nie dociąża mu się lewej przedniej nogi oraz nie cierpi na tym kręgosłup zwierzęcia. Jest to też zdrowsze dla jeźdźca, ponieważ nie nadwyręża sobie niepotrzebnie lewego kolana. Jednak bezwzględnie każdy jeździec musi jako elementarną część nauki jazdy posiąść umiejętność wsiadania na konia z ziemi, bez żadnej pomocy. Ponieważ nie zawsze będziemy mieli z czego wsiadać, chociażby przy wyjazdach w teren na łąkach (nie zawsze znajdzie się przecież jakiś pieniek drzewa) czy na zawodach. Gdyby przytrafił się komuś upadek, w obydwu przypadkach możemy nie mieć nikogo do pomocy i być zdani na własne umiejętności. Przykra mogłaby okazać się sytuacja, w której przyszłoby nam wracać z koniem w ręku z terenu z powodu braku umiejętności wsiadania czy opuszczenie parkuru nie jak to powinno wyglądać – w siodle, ale pieszo. W takim razie, aby uniknąć kompromitacji, każdy musi umieć samodzielnie dosiąść swojego rumaka klasyczną metodą książkową. Należałoby odstąpić od takiej nauki jedynie w przypadku jeźdźców z dużą nadwagą, z uwagi na dobro konia. Przy nauce wsiadania z ziemi, dla komfortu zwierzęcia, można poprosić pomocnika, aby w momencie wsiadania nacisnął (obciążył) mocno prawe strzemię. Da to koniowi większe poczucie równowagi.
Nie ma większego znaczenia, co posłuży nam jako podest do wsiadania na konia, o ile jest on stabilny i nie przewróci się, kiedy będziemy na nim stali. Nie sprawdzą się więc wszelkie krzesełka na nóżkach, taborety itp., bo niosą ze sobą niebezpieczeństwo przewrócenia się i co gorsza – wpadnięcia jeźdźca plecami pod końskie przednie nogi. Podobnie ryzykowne jest wsiadanie z ogrodzenia. Za to wszelkie podesty, rampy, opony czy nawet kawaletki – z powodzeniem spełnią swoje zadanie. Niekiedy można też kupić w marketach skrzynki narzędziowe, które wytrzymują ciężar dorosłego człowieka, więc mogą służyć nam do wsiadania. Bardzo popularne za to są małe, plastikowe drabinki domowo-biurowe, które mimo bardzo niskiej wagi wytrzymują obciążania do 150 kg i charakteryzują się dużą wytrzymałością. Dwa lub trzy schodki i stabilna konstrukcja znakomicie nadaje się do wsiadania. Dodatkowo po złożeniu takie podesty zajmują bardzo mało miejsca, a w ciągu dnia mogą stać na dworze, nawet w czasie zmiennej pogody. Szeroko dostępne marki to m.in. Curver czy Rubbermaid, do kupienia za cenę ok. 70 zł w hipermarketach budowlanych.
Inną metodą wsiadania jest poproszenie kogoś o podrzucenie na konia. Pomocnik chwyta wtedy jeźdźca pod kolanem i na umówiony znak mocno go podrzuca, a dodatkowo jeździec w tym czasie wyskakuje, na ile potrafi, w górę. Jest to bardzo wygodna metoda wsiadania, szczególnie na wysokie konie. Jednak istnieje niebezpieczeństwo przerzucenia kogoś na drugą stronę siodła i jest to też częstym żartem, jaki serwują panowie proszeni o pomoc w momencie wsiadania.
Analizując za i przeciw, wsiadajmy możliwie często z podwyższenia, o ile potrafimy samodzielnie wsiąść z ziemi. Poza tym wsiadanie z ziemi ma jeszcze jeden minus – cierpi na tym siodło, a najbardziej puślisko, które naciąga się pod dużym obciążeniem. Dlatego puśliska w siodłach, aby wciąż miały tą samą długość, należy co jakiś czas przepinać, z lewego na prawe i odwrotnie. Błędem jest skracanie wydłużonego puśliska, ponieważ przez takie działanie powoduje się duże różnice w długości puślisk oraz utrudnia to równe dopasowanie strzemion wg tłoczonej numeracji na skórze. Wsiadania powinno też nauczyć się samego konia, a w zasadzie odpowiedniego zachowania podczas tej czynności, ale to już zupełnie inna kwestia.