Redaguje: Jaśmina Bielewicz
Foto: Alicja Iwaszko-Simonik, Piotr Filipiuk
Gnijąca strzałka kopyta
Mojej klaczy wciąż gniją kopyta. Wprawdzie przy każdym kuciu kowal ścina trochę nadgniłego kopyta, ale nie udaje mi się tego wyleczyć do końca. Najgorzej jest w sezonie jesienno-zimowym, kiedy koń większość czasu spędza w stajni. Pomimo tego, że codziennie dorzucana jest świeża słoma, w boksie i tak jest mokro. Staram się używać różnych preparatów na gnijące kopyta, ale one niespecjalnie się trzymają, kiepsko jest także z ich działaniem. Co robić?
Wiele koni w okresie jesienno-zimowym cierpi z powodu gnijącej strzałki. Przyczyną jest oczywiście wielogodzinne stanie w mokrym boksie i jest to zmora w wielu ośrodkach jeździeckich. Najlepszym rozwiązaniem byłaby rozmowa ze stajennym na temat częstszego wywożenia obornika bądź nawet przestawienie konia na trociny, tak aby zapewnić mu suchą ściółkę. Jest to pierwszy czynnik, który może być powodem zmartwienia, a niewyeliminowany zawsze będzie prowadził do gnicia kopyt. Jeśli jednak rozmowy nie skutkują, a przeprowadzka nie wchodzi w grę, musimy poświęcić więcej uwagi pielęgnacji kopyt.
Podstawą codziennej pielęgnacji kopyt jest staranne czyszczenie ich kopystką, zarówno podeszwy ostrą jej częścią naokoło strzałki, jak i za pomocą szczoteczki – usuwanie brudu ze strzałki. Jeśli kopyto ma cuchnący zapach, widać deformację strzałki, z której sączy się brunatna maź, nasz koń z pewnością ma gnijące strzałki, a więc samo rozczyszczanie nie pomoże.
Przed każdym nakładaniem jakiegokolwiek preparatu powinno się dodatkowo umyć kopyto, najlepiej szarym mydłem i ostrą szczotką, a jeśli nie ma ku temu warunków (brak myjki w stajni, ujemna temperatura na dworze), można przejść się z koniem po śniegu lub po wysokiej, wilgotnej trawie. Mycie kopyta ma za zadanie odmoczenie rogu strzałki i pozbycie się wszelkich zanieczyszczeń. Następnie na suche kopyto można już aplikować wybrany preparat. Z tych tańszych, a cieszących się dobrą opinią jest siarczan miedzi. Kupuje się go w postaci proszku i miesza ze zwykłą wazeliną, tworząc gęstą maź o niebieskawym kolorze. Im więcej uda nam się zmieszać siarczanu miedzi z wazeliną, tym lepiej. Następnie maź wkłada się ostrą częścią kopystki głęboko w gnijący otwór w strzałce i zatyka małym kawałkiem waty, dociskając go jeszcze kopystką w głąb. Niektórzy dodatkowo zalewają watę (za pomocą pędzelka) dziegciem, aby siarczan na pewno nie wypadł i całość mocno trzymała się w strzałce. Po ok. czterech takich zabiegach strzałki powinny być wyleczone. Wystarczy już tylko profilaktycznie, co kilka dni, przesmarować je dziegciem. Dziegieć jest dość skuteczny, chociaż trzeba bardzo uważać przy jego aplikowaniu, ponieważ jest całkowicie niezmywalny i każda najmniejsza plama na ubraniu pozostanie już na nim na zawsze. Równie ciężko zmywa się go ze skóry czy z posadzki. Dlatego warto mieć osobne pudełko na dziegieć, kopystkę i pędzelek, a wszystko przechowywać, tak by nie było możliwości zabrudzenia. Natomiast stosując inne preparaty na kopyta, warto zrobić to w analogiczny sposób, czyli także wymyć najpierw kopyto, a potem zatkać preparat kawałkiem waty, którą można dodatkowo posmarować preparatem od zewnątrz. Dzięki temu lepiej zadziała na róg i dłużej utrzyma się w środku. Jeśli nie poradzimy sobie z przypadłością, konieczna będzie ingerencja kowala lub lekarza weterynarii. Przy problemach z kopytami warto też zadbać o odpowiednią dietę i wspomagać się preparatami wzmacniającymi, zapobiegającymi pękaniu kopyt, bogatymi w biotynę (witamina z grupy B), cynk dla poprawy odporności i wzmocnienia układu kostnego.
Sprzedajemy sprzęt na aukcji internetowej
Ostatnio na forum internetowym poświęconym jeździe konnej spotkałam się z ogłoszeniem mniej więcej takiej treści: „Od dłuższego czasu nie możesz sprzedać niepotrzebnej rzeczy, napisz do mnie, pomogę Ci to zrobić”. Oczywiście była to propozycja odpłatnej usługi, która miała polegać na wsparciu przy sprzedaży sprzętu jeździeckiego. Na czym owo wsparcie miałoby polegać? Zapewne na podkolorowaniu stanu faktycznego (np. zużycia sprzętu). Jak skutecznie i uczciwie sprzedać sprzęt? Czy warto decydować się na wsparcie „pośrednika”?
W takich sytuacjach trzeba być bardzo ostrożnym, bo pomimo faktu, że w Internecie nikt nie jest tak naprawdę anonimowy, to jednak nie brakuje w nim nieuczciwych sprzedawców czy wątpliwej sławy pośredników bezkarnie poruszających się w sieci. Jeżeli wystarczająco się postaramy, to przy sprzedaży sprzętu zupełnie niepotrzebna będzie nam pomoc, za którą przecież też trzeba będzie zapłacić.
Ale po kolei. Jak wystawiać na aukcjach swoje sprzęty? To, co wydaje się oczywiste dla jednych, innym może wydawać się zbędne. Podstawą jest odpowiednie przygotowanie przedmiotów przed ich wystawieniem na sprzedaż, tzn. porządne wyczyszczenie, wypastowanie skóry czy wypranie ich tak, aby dana rzecz wyglądała schludnie i nadawała się od razu do użytku przez nowego właściciela. Wypastowane, lśniące buty znacznie lepiej prezentują się na zdjęciach od przykurzonych. Podobnie jest z ogłowiem czy siodłem, a przecież sprzedaż w Internecie opiera się głównie na wrażeniach wizualnych! Dlatego to właśnie powinno skłonić nas do możliwie najlepszego przygotowania sprzętu, aby swoim wyglądem zachęcał do zainteresowania się naszą propozycją.
Kolejna sprawa to właśnie zdjęcia, które przy zakupach internetowych są jednym z najważniejszych elementów sprzyjających podjęciu decyzji o zakupie. Kupuje nasze oko, więc im dokładniejsze zdjęcie, większe, lepszej jakości, tym większe szanse, że ktoś zainteresuje się naszym przedmiotem. Przypatrzmy się, jak wykonywane są zdjęcia katalogowe: z reguły na jasnym tle i na zewnątrz, bo tam aparat lepiej doświetli kadr, a i kolory będą bliższe oryginałowi. Ponadto warto umieścić przy ofercie sprzedaży więcej niż jedno zdjęcie, ustawiając przedmiot (jeśli to możliwe) w różnych pozycjach. Zdjęcie zrobione telefonem komórkowym czy prześwietlone lampą błyskową nikogo nie przekona do wydania pieniędzy. W przypadku gdy naszym modelem jest koń, który prezentuje dany produkt, niech i on wygląda porządnie, odpowiednio wyczyszczony, w miłym dla oka otoczeniu.
Ogłoszenie napisane prosto, czytelnie, elegancko i przede wszystkim – bez błędów ortograficznych, dobrze świadczy o sprzedającym. Nadmierna ilość pogrubień czcionki czy użytych emotikonów nie wpływa wcale zachęcająco. Jeśli chcemy się wyróżnić spośród innych ogłoszeń – stawiajmy na jakość zdjęć oraz rzetelność opisu.
Ustalając cenę, najlepiej przyjrzeć się faktom, tzn. ile osób potencjalnie może zainteresować się danym produktem, jakie ceny osiągają identyczne przedmioty u innych sprzedawców na aukcjach internetowych. Nie zawsze jest tak, że jeśli coś chcemy sprzedać za 50% wartości zakupu, to jest to wciąż atrakcyjna oferta.
Jeśli nadal nie możemy sprzedać sprzętu, należałoby w pierwszej kolejności sprawdzić, czy nasze ogłoszenie jest właściwie sformułowane lub cena za przedmiot nie jest zbyt wysoka. Jeśli wszystko naszym zdaniem jest w porządku i w rezultacie postanowimy skorzystać z pomocy pośrednika, to zapytajmy, na czym miałaby ona polegać, ile trzeba za taką usługę zapłacić oraz zastrzeżmy, że po sprzedaży pieniądze trafiają najpierw na nasze konto, a potem dopiero wypłacamy umówioną prowizję.
Jak dopasować czaprak do siodła?
Czym się różnią od siebie czapraki DL, VSS, VSD, SR, PD i P? Przeczytałam o takich oznaczeniach w katalogu. Mam zwyczajne siodło do rekreacyjnej jazdy, który czaprak będzie do niego najlepiej pasować?
Te oznaczenia zostały wprowadzone, aby ułatwić jeźdźcom zakup czapraków do swojego siodła i są standardowym rozmiarem bez względu na rodzaj i rok kolekcji. DL – pasuje do siodeł ujeżdżeniowych. Będzie to więc czaprak lub pad o przedłużonym kroju w dół, tak aby w całości zasłaniał siodło o długich tybinkach, często też DL jest nieco szerszy, mierząc po linii grzbietu konia. Natomiast pod siodło skokowe szyje się czapraki o profilu skokowym, czyli VSS, krótko ściętym, o półokrągłym kształcie z przodu, dopasowanym do poduszki siodła. VSD jest kombinacją dwóch poprzednich, czyli ujeżdżeniowo-skokowy, a więc – wszechstronny. Taki czaprak charakteryzuje się nieco większym „brzuszkiem” z przodu siodła oraz dłuższym bokiem pod tybinkę. Siodła typowo wszechstronne, czyli takie, które mają głębokie siedzisko, dużą poduszkę oraz przedłużaną tybinkę, są najczęściej stosowanymi siodłami rekreacyjnymi i takie najpewniej posiadasz. Jednak spokojnie pod siodło wszechstronne będzie pasować czaprak i VSS (skokowy), i VSD (wszechstronny), natomiast DL (ujeżdżeniowy) może być za długi i będzie się źle układał czy wręcz podwijał. Poza tymi rozmiarami będzie jeszcze pasować nowy, modny ostatnio kształt SR nazywany u nas „łezką”, czyli ścięty na półokrągło czaprak, od przedniego do tylnego łęku, przypominający ową łezkę.
Pozostają nam do odszyfrowania dwa wymiary: P, czyli pony – kuc, pasuje pod siodła 16-calowe oraz PD pony dressage – pod siodła 16-calowe o profilu ujeżdżeniowym (siodło ujeżdżeniowe dla kuca/dla dziecka). Oczywiście nic się nie stanie, jak założymy czaprak P pod siodło 17-calowe, ale jak się on będzie prezentować, zależy także od budowy naszego rumaka. Jeśli jest drobnym arabkiem, najpewniej ładnie zaprezentujesz się na jeździe, natomiast na dużego konia czy hucułka z brzuszkiem – lepiej nie ryzykować i kupić VSS lub VSD.
Inaczej wygląda sprawa, jeśli chodzi o pady. Generalnie są one grubsze i sztywniejsze, także z reguły rozmiar padu DL dobrze wygląda pod trzema rodzajami siodeł: ujeżdżeniowym, wszechstronnym i skokowym.