Redaguje: Jadwiga Bielewicz Foto: Paulina Dudzik
Bonitacja
Zastanawiam się, co to właściwie są punkty bonitacyjne i za co się je przyznaje? Ile punktów daje dobrą ocenę i czy przyznaje się je na tej samej zasadzie klaczom i ogierom?
Bonitacja to ocena, jaką otrzymuje koń za swoją budowę oraz za ruch. Bonitowane są konie, które będą użytkowane w hodowli, a więc ogiery i klacze. Punktacja bonitacyjna ma za zadanie opisać konia punktami, tak abyśmy wiedzieli, jaki jest jego eksterier i ruch, czyli czy stanowi jakąś wartość hodowlaną, a co za tym idzie – czy warto go rozmnażać. Punkty przyznaje się na zasadzie odejmowania od maksimum za każdą istniejącą wadę czy odejście od ustalonego ideału. Koń może kolejno maksymalnie otrzymać: za typ – 15 punktów, tu bierze się pod uwagę wzorzec danej rasy oraz czy nie odbiega od wzorca budowy charakterystycznej dla danej płci – rozróżniamy typ żeński i męski; za głowę i szyję – 5 punktów; za kłodę – 15 punktów; za kończyny przednie – 10 punktów; za kończyny tylne – 10 punktów; za kopyta – 10 punktów; za chody – 20 punktów i na koniec wrażenie ogólne – 15 punktów. Łącznie idealny koń otrzymałby maksymalnie 100 punktów, co w praktyce rzadko się zdarza. Co ciekawe, oceniający nie powinien sugerować się rodowodem konia, w niektórych kręgach uważa się to za błąd.
Przedziały ocen różnią się u klaczy i ogierów. Bardzo dobra klacz musi nazbierać minimum 75 punktów, kolejno dobra – minimum 70, a dostateczna – 60. Klacz z 80 punktami bonitacyjnymi i więcej to klacz elitarna, ale do hodowli możemy wcielić każdą, chociaż klacze bonitowane na mniej niż 65 punktów nie powinny być przeznaczane rozrodu. Ogiery są traktowane surowiej, ponieważ na ocenę bardzo dobrą wymagane jest 80 punktów, na dobrą – 75, a na dostateczną – 65. Ogiery, które uzyskają mniej niż 78 punktów, nie mogą być zakwalifikowane do hodowli i powinny zostać wykastrowane.
Klacze można bonitować dwa razy. Tzw. wstępna bonitacja ma miejsce po zaźrebieniu lub wyźrebieniu się klaczy w wieku około 3 lat, czyli przy włączaniu na matkę do stada. W wieku 5 lat może nastąpić korekta bonitacji, jeśli hodowca uważa, że klacz zasługuje na wyższą ocenę (urosła, „zmężniała”, lepiej się prezentuje).
Ogiery przechodzą wstępną ocenę, zanim zostaną przyjęte na trening do Zakładu Treningowego (dla koni wierzchowych lub zaprzęgowych). Podobnie jak klacze muszą dostać 78 pkt, aby się zakwalifikować. Bonitację potwierdza się podczas próby dzielności. Ogiery, które spełniły wymagania alternatywnych prób dzielności (wyścigi i Mistrzostwa Polski Młodych Koni), przed otrzymaniem prawa wpisu do ksiąg, muszą być przedstawione komisji, która je zbonituje. Z wiekiem również mogą dostać wyższą punktację np. za pokrój.
Punkty przyznaje komisja Polskiego Związku Hodowców Koni, zazwyczaj 3-osobowa.
Zbiera się przy przyjmowaniu koni do Zakładów Treningowych oraz na testach kończących trening, a także na polowych próbach dzielności klaczy. Uprawnieni przez PZHK specjaliści oceniają też klacze podczas corocznego opisywania źrebiąt u hodowców.
Derka polarowa na trening
Czy zawsze zimą trzeba zakładać koniom derki polarowe przed i po jeździe?
Pytanie to jest bardzo ogólne, ponieważ oczywiście wszystko zależy od konia i rodzaju pracy, jaką wykonuje. Po pierwsze ważna jest i rasa zwierzęcia, i jego wiek. Przykładowo koniki polskie, hucułki czy wszelkie rasy prymitywne zwykle nie są użytkowane sportowo, a zimą grzeje je ciepłe futerko i na nic im dodatkowa derka przed jazdą. Podobnie wiek konia warunkuje rodzaj opieki, jaką mu zapewnimy. Młode konie mają znacznie większą odporności niż 15-latki. Im starszy koń, tym bardziej należy dbać o utrzymanie prawidłowej ciepłoty jego ciała.
Jednak podstawową kwestią jest sposób, w jaki trenujemy konia zimą. Jeśli nasz rumak cały sezon zimowy stoi w stajni bez derki, a dodatkowo wychodzi codziennie na padok, to najpewniej posiada własny, ciepły kożuszek, który zapewnia mu odpowiednią temperaturę. Jeśli dodatkowo jeździmy konia tylko na dworze, to lepiej nawet nie zakładać derki przed jazdą, żeby nie zaburzać tego ciepła, które on sam sobie wytwarza. Jeśli jednak szczęśliwie posiadamy halę lub namiot, to jak najbardziej można zakładać koniowi derkę przed samą jazdą. Ułatwi mu to rozgrzanie mięśni i skróci czas rozgrzewki. Koń powinien być wtedy zakryty aż do pierwszego kłusa.
Natomiast inaczej sprawa wygląda tuż po treningu. Jeśli nasz koń jest mocno zgrzany, warto narzucić mu derkę polarową, która ułatwi odciągnięcie potu na zewnątrz i nie pozwoli przeziębić się zwierzęciu. Jeśli koń był w terenie, to derkę zakładamy dopiero w stajni, jeśli natomiast trenował w hali – przykrywamy grzbiet i zad już na ostatni stęp.
W treningu sportowym wiele koni jest golonych na zimę, a znaczna ich większość i bez golenia stoi w stajni w grubej derce, pomimo plusowej temperatury, jaka panuje w pomieszczeniu. Jeźdźcy zapobiegają w ten sposób narastaniu grubej okrywy włosowej, która sprawia, że koń bardzo szybko się poci przy intensywnym wysiłku, a po lekcji jeszcze długo nie może wyschnąć. Mokre zwierzę wyziębia się i choruje, dlatego sportowcy wspomagają się grubymi derkami w stajni, a polarowymi – przed i po treningu. Jednak derkowanie koni nie może nastąpić z dnia na dzień, ale stopniowo zaczyna się okrywać je już od jesieni cienkimi derkami, przechodząc wraz ze spadkiem temperatury na coraz to grubsze, z większym wypełnieniem. Konie golone nie chodzą także na padok, chyba że w specjalnych, ocieplanych derkach padokowych. Derkowanie konia w stajni wymaga jednak pewnej wiedzy i jeśli nie ma takiej potrzeby, to nie ma sensu ingerować w naturalne dostosowywanie się zwierzęcia do cyklu pór roku. Za to stary kawaleryjski zwyczaj rozczyszczania konia po jeździe wiechciem czystej słomy nie tylko obciera zwierzę z potu, ale także poprawia krążenie krwi i jest swego rodzaju przyjemnym dla skóry masażem – ten sposób polecam każdemu właścicielowi konia czy kuca o grubym futerku.
Weekendowe tereny zimą
Pogoda w kratkę, a moja córka za nic nie chce opuścić weekendowej jazdy. Jednak ujeżdżalnia już nie nadaje się na lekcje i za każdym razem konie wyjeżdżają w teren. Czy jednak jest to bezpieczne? Czy zimą konie mogą galopować po ośnieżonych łąkach? Martwię się o córkę, bo jazdy prowadzą młode dziewczyny i wydaje mi się, że jeszcze im pstro w głowach.
Nie ma się o co martwić, o ile trawa jest sucha lub spadł właśnie świeży śnieg. W obu wypadkach konie mogą złapać równowagę w galopie bez ryzyka poślizgnięcia się. Natomiast jeśli trawa czy drogi są śliskie, to lepiej pozostać przy spacerze stępem i kłusem. Kopny śnieg wbrew pozorom nie jest dla koni śliski i nadaje się do galopu, o ile tempo nie jest szaleńcze. Jednak trzeba zawsze pamiętać, żeby zimą jeździć po znanym sobie terenie, ponieważ świeży puch może zakryć przeszkody, jak dziury czy rowy, myląc oko człowieka. Jeśli konie znają teren, także pomogą ocenić sytuację, instynktownie omijając przeszkody.
Inaczej sprawa ma się przy bardzo dużej ilości śniegu, ponieważ zdarza się, że konie ze słabszą równowagą, szczególnie młode lub te z tendencją do obniżania głowy, przewracają się na bok. Dzieje się tak w galopie i nie ma znaczenia, czy teren jest płaski, czy górzysty. Chociaż upadek w gruby puch nie jest bolesny, jeździec świadomy sytuacji pilnuje konia, aby galopował do przodu bez obniżania głowy, a z zaangażowaniem zadu.
Przy wątpliwościach co do bezpieczeństwa jazdy, zawsze można porozmawiać z prowadzącym zastęp i zapytać go, jaki teren do wyjazdu ma w planie oraz wybierać przejażdżki z klientami o podobnych umiejętnościach jak córka. Ponadto instruktorka powinna bezwzględnie być pełnoletnia i zaopatrzona w telefon komórkowy. Jeśli natomiast tempo jazdy nie jest dostosowane do najsłabszego jeźdźca, konie są źle ujeżdżone, ponoszą, czy brykają, to nie ma co się zastanawiać i dla bezpieczeństwa lepiej wybrać inny ośrodek jeździecki, który prowadzi lekcje z poszanowaniem konia i jeźdźca.
Nietypowe przysmaki
Moja koleżanka często daje swojemu wałachowi różne nietypowe przysmaki – banany, morele, mandarynki, winogrona i inne. Ja z obawy przed kolką wolę nie częstować konia czymś innym niż jabłko czy marchewka. Czy słusznie?
Owoce, ze względu na specyficzny skład, nie są typową paszą dla koni, składają się przede wszystkim z wody (sucha masa na poziomie 10-20%) oraz cukrów prostych. Zawierają niewiele składników mineralnych i pewne ilości witamin, podobnie jak marchew czy buraki. W efekcie nie mogą stanowić dużego udziału w dawce, a jedynie niewielki dodatek i w tej roli sprawdzają się bardzo dobrze, jako np. smakołyk czy nagroda podawana po poprawnym wykonaniu czynności przez konia. Zagrożenie mogą stanowić duże kawałki owoców, powodujące groźne zatkanie przełyku, dlatego nie należy przed podaniem rozdrabniać owoców, a jedynie skarmiać je w całości, co zmusza konia do rozgryzienia owocu. Problem mogą tu stanowić zwierzęta łapczywe, które zbyt zachłannie zjadają podane smakołyki. Zagrożeniem są również owoce kiepskiej jakości, nadgniłe lub zapleśniałe, które mogą powodować zaburzenia pracy przewodu pokarmowego. Z kolei owoce egzotyczne, z importu, mogą być pokryte dużą ilością konserwantów, zdarzają się również przypadki skażenia grzybami pleśniowymi, których nie widać gołym okiem. Nie ma jednak przeciwwskazań, aby podawać koniowi również inne owoce oprócz jabłek. Dla przykładu banany są bogatym źródłem magnezu i potasu, więc świetnie sprawdzą się jako suplement u koni w treningu. Najlepiej wszelkie nowe dodatki podawać tylko w małych ilościach i dokładnie obserwować reakcję konia, gdyż pomiędzy poszczególnymi osobnikami występują duże różnice indywidualne – to, co jeden koń pochłania bez ograniczeń, innemu może zaszkodzić już w niewielkiej ilości.