Jedne gryzą ludzi z nudów lub chcąc się z nimi bawić. Inne – gdyż boją się dotyku, a pozostałe, bo zwyczajnie nie lubią i nie darzą ludzi szacunkiem. Ku pociesze pogryzionych dodam, że w zdecydowanej większości powyższych przypadków istnieje skuteczny sposób na to, by zachowanie konia uległo poprawie, a wspólne, nieco nadgryzione, relacje zostały odbudowane.
Tekst: Dawid Szwarc
Obserwując biegające po pastwisku konie, bez najmniejszych problemów zauważymy, że zwierzęta te silnie okazują swoje emocje. Nie tylko bawią się, szturchają, napierają, ale też od czasu do czasu… gryzą. Młode osobniki robią to najczęściej podczas zabawy, nie czyniąc sobie przy tym najmniejszej krzywdy. Starsze zaś potrafią pokąsać w chwili silnego zdenerwowania lub ustalając swoją pozycję w stadzie. Czasem też jedni i drudzy rozładowują w ten sposób nagromadzone emocje. Konie zamknięte na długie godziny w stajniach zachowują się nieco inaczej. Odizolowane od innych rumaków, wypuszczane tylko na małe wybiegi z czasem stają się nerwowe. Tłumią w sobie emocje i właśnie wtedy zdesperowane mogą zacząć traktować człowieka jak osobnika ze stada, przenosząc na niego swoje zachowania stadne. I tak na przykład:
▶ źrebięta, a już w szczególności młodziutkie ogiery, próbują traktować ludzi jak równych sobie kolegów i podszczypują ich zębami,
▶ niektóre osobniki, gdy się nudzą, usiłują podskubywać człowieka, wyrażając w ten sposób chęć do zabawy,
▶ czasem konie gryzą swoich właścicieli, bo zwyczajnie boją się ich dotyku (być może w przeszłości były przez nich lub poprzednich właścicieli bite), bądź aktualnie coś im dolega, coś boli,
▶ bywa również, że gryzienie jest wywołane strachem i próbą ucieczki od czegoś nowego, nieznanego, np. pierwszego czyszczenia, siodłania, podkuwania itp.,
▶ w poważniejszych przypadkach konie atakują ludzi, gdy chcą nad nimi dominować czy rozpuszczone przez właścicieli domagają się ulubionego smakołyku.
Powyżej wymienione sytuacje mogą z początku dla niektórych wyglądać niewinnie lub wręcz śmiesznie. Z czasem jednak podszczypywanie może przerodzić się w poważne gryzienie. A wtedy takie „zabawy” z bolesnym finałem nie będą powodem do śmiechu. Staną się bowiem niebezpieczne. Dlatego pod żadnym pozorem nie wolno nam lekceważyć, a tym bardziej pobłażać takim zachowaniom. W przeciwnym wypadku będziemy mieli spore kłopoty, gdyż koń utrwali sobie taki sposób zachowania. W miarę upływu czasu coraz trudniej będzie nam bezpiecznie przebywać w otoczeniu takiego osobnika, gdyż koń będzie atakował przy każdym kontakcie. Co gorsza, jeżeli któregoś dnia natrafi na początkującego jeźdźca lub kogoś o słabszych nerwach, który zastraszony z przerażeniem ucieknie z boksu, koń jeszcze mocniej utrwali sobie ten sposób działania i stanie się jeszcze bardziej dominujący. Spowoduje to również brak możliwości nawiązania z takim koniem partnerskich relacji, gdyż zawsze w jego oczach będziemy usytuowani niżej w hierarchii. W takich przypadkach na nic zdadzą się kraty i izolacja zwierzęcia. To często błędne koło. Tak naprawdę warto czym prędzej zacząć działać i znaleźć skuteczny sposób na oduczenie wierzchowca gryzienia.
Działaj czym prędzej
Na samym początku należy zaznaczyć, że praca z gryzącym koniem nie należy do łatwych zadań. Może się również okazać, że jest zbyt trudna dla jednej osoby. W takich sytuacjach nie krępujmy się i poprośmy o pomoc kogoś z większym doświadczeniem. Wspólną pracę zacznijmy od ustalenia pozycji w relacji człowiek – koń, a następnie skupmy się na pokonaniu lęku i nieufności konia, które najczęściej są źródłem jego złego zachowania. Zwracamy jednak uwagę na to, że w ustalaniu pozycji nie może być mowy o karaniu cielesnym konia. Niedopuszczalne jest jakiekolwiek bicie konia. Takie wymierzanie „sprawiedliwości” zdecydowanie nie działa, a już w szczególności na dominujące „egzemplarze”. Co gorsza, niektóre z nich nawet delikatne pacnięcie w pysk mogą odebrać jako zachętę do dalszej zabawy i wymiany „ciosów”. Z czasem opanują również sztukę uniku i zaczną gryźć w najmniej oczekiwanym momencie. Pojawia się więc pytanie: jak więc ustalić swoją pozycję i co należy robić, by osiągnąć zamierzony cel, nie karcąc przy tym konia? Nie ma co ukrywać, na początku może być ciężko. Dlatego należy pamiętać o podstawowej zasadzie, która powinna nam przyświecać – konsekwencji. Przestrzeganie ściśle wyznaczonych reguł to klucz do sukcesu. Przyjrzyjmy się zatem, o czym należy bezwzględnie pamiętać.
Sytuacja wydaje się najbardziej poważna, jeżeli koń atakuje nas przy każdym kontakcie, a więc robi to, gdy tylko wejdziemy do jego boksu. Oznaczać to może nic innego, jak tylko to, że koń nas nie lubi. Boi się, nie ufa bądź nie znosi całego (nudnego w jego mniemaniu) procesu czyszczenia. W takich sytuacjach zawsze postępujmy ostrożnie, aczkolwiek zdecydowanie i pewnie, najlepiej cały czas przemawiając do konia. Następnie uchwyćmy go za kantar i uwiążmy. Stojąc już po jego prawym boku, zacznijmy do niego przemawiać, równocześnie głaszcząc go delikatnie (nie poklepujmy!). Podajmy mu również w nagrodę ulubiony smakołyk i jak tylko zauważymy, że koń się uspokoi, możemy zacząć się z nim… bawić. I choć może wydać się to niektórym śmieszne, konia można oduczyć gryzienia również poprzez ćwiczenia – zabawy. Nie są to jednak zwykłe zabawy, lecz tak naprawdę próby ustalenia dominacji w stadzie. Wiemy bowiem, że konie nigdy nie atakują przewodnika stada, zatem jeżeli podczas gier staniemy się nim dla konia, sukces będzie gwarantowany. Na czym polegają te zabawy? O tym już poniżej.
Zabawa nr 1
Polega na bawieniu się pyskiem rumaka i to nie zawsze wtedy, kiedy ma on na to ochotę. Głaskanie pyska, masowanie czy nawet dotykanie końskiego języka może konia mile zaskoczyć, a co najważniejsze – koń może przestać bać się naszego dotyku. Zacznie nas lubić i ufać.
Zabawa nr 2
To wykorzystywanie zdolności wierzchowca. Często polega na nauce podnoszenia różnych przedmiotów z ziemi (szczotek, palcatów, rękawiczek itp.). Takie zabawy skutecznie odciągną wierzchowca od gryzienia.
Zabawa nr 3
Polega na dosłownym przestawianiu wierzchowca w boksie. Jak wiemy, konie dominujące zazwyczaj przestawiają w boksie człowieka (napierają na niego, są pewne siebie) i w ten sposób zmuszają go do przemieszczania się. Postarajmy się więc zmienić tę regułę i to my przesuwajmy konia (nie odrywając przy tym swoich nóg od podłogi). Róbmy to wtedy, gdy tylko my mamy na to ochotę. W ten sposób zyskamy w jego oczach szacunek, a dodatkowo utrzymamy konia w bezpiecznej odległości uniemożliwiającej mu gryzienie.
Zabawa nr 4
To zabawa w cofanie konia. Jeżeli znamy konia, z całą pewnością wyczujemy momenty, w których zwierzę chce nas zaatakować. W takich przypadkach szybko i stanowczo cofnijmy go. Postępujmy tak za każdym razem, aż do momentu, gdy koń przestanie nas atakować.
▶ W przypadku, gdy koń gryzie nas tylko podczas zakładania siodła czy podpinania popręgu, upewnijmy się, czy nasz podopieczny nie ma w tych okolicach choćby najmniejszego zadrapania. Zdarza się, że nawet mała ranka może powodować u niego ból i lęk. Być może koń był w przeszłości solidnie obtarty albo zapoprężony i ma z tego powodu silny uraz, dlatego właśnie tak na nie reaguje. Jeżeli jednak wyeliminowaliśmy powyższe czynniki, zastanówmy się, czy nie wykonujemy powyższych czynności po prostu zbyt gwałtownie. W takim przypadku pomocne może okazać się pewne ćwiczenie. Polega ono na przekładaniu liny/sznurka w okolicy grzbietu konia, a następnie jej przesuwaniu i stopniowym zacieśnianiu na grzbiecie. Gdy widzimy, że koń akceptuje linę (pozwólmy mu ją wąchać, szczypać itp.), jest spokojny, pochwalmy go za to i spróbujmy powtórzyć to ćwiczenie raz jeszcze, ale tym razem już z siodłem.
▶ Gdy koń podszczypuje nas w chwili wsiadania na niego, a wiemy, że wszystko z siodłem jest w porządku (jest dobrze dopasowane, prawidłowo założone itp.), może to oznaczać, że koń zwyczajnie nie lubi tej czynności. Być może my sami jesteśmy temu winni, bo podczas wsiadania zbyt mocno obciążamy wierzchowca lub robimy to zdecydowanie za wolno. Poprośmy więc kogoś o pomoc, by przytrzymał nam konia, gdy będziemy na niego wsiadać. Również, jeżeli to możliwe, wsiadajmy na podopiecznego ze stołka czy nawet zwykłego krzesła. A dodatkowo osoba trzymająca wierzchowca niech odwraca jego uwagę, np. poprzez bawienie się jego pyskiem.
Mając już świadomość tego, w jakich okolicznościach możemy zostać ugryzieni i chcąc oduczyć tego naszego konia, musimy wykazać się sporą dawką umiejętności i cierpliwości. Trzeba zdobyć nie tylko przyjaźń, zaufanie, ale przede wszystkim szacunek zwierzęcia. W przeciwnym wypadku nigdy nie osiągniemy sukcesu. Ponadto, by po jakimś okresie poprawy nie dopuścić do regresu, musimy zrozumieć, jak wygląda codzienne życie naszego podopiecznego i strać się rekompensować mu długie godziny samotności, które często przyczyniają się do powstawania złych nawyków.