Jest już ciepło, konie całkowicie pozbyły się zimowej sierści. Ku naszej rozpaczy okazało się, że za pomocą zwykłej szczotki nie jesteśmy w stanie pozbyć się pozimowego błota, kurzu i innych niezidentyfikowanych obiektów na ciele naszego wierzchowca. Jesteśmy zdesperowani, podjęliśmy decyzję: czas jak najszybciej wykąpać brudasa!
Tekst: Anna Szwarc Foto: Piotr Filipiuk
Czysty i zadbany koń to nie tylko wizytówka jeźdźca, ale również gwarancja dobrego samopoczucia zwierzęcia. Sam zaś proces doprowadzania konia do stanu lśnienia nie musi być stresującym ani tym bardziej niebezpiecznym wyczynem. Przy odpowiednim podejściu ze strony opiekuna, wiosenny i letni prysznic może okazać się czymś zaskakująco przyjemnym dla obydwu stron. Zatem zachęcam wszystkich posiadaczy zakurzonych wierzchowców, by czym prędzej zabrali się do działania, skorzystali z pięknej pogody i wykąpali swoich podopiecznych. Zanim jednak przystąpimy do pracy, warto się do tego odpowiednio przygotować i upewnić, jak i czym myć naszego rumaka tak, by zrobić to jak najlepiej oraz unikać nieprzyjemności.
Po pierwsze – kiedy myć?
Tak naprawdę każdy moment na wypucowanie brudnego wierzchowca jest dobry, jeżeli mamy tyle szczęścia i trzymamy konia w stajni zaopatrzonej w myjkę oraz solarium, w którym dosuszymy go po kąpieli. Sama zaś myjka wewnętrzna (czyli ta umiejscowiona w stajni) z wyglądu przypominać nam może obszerny boks z rozmieszczonymi dużymi odpływami wody (tak by woda nigdzie nie zalegała), uchwytami do wiązania konia oraz doprowadzonym z sufitu lub boku ściany wężem z wodą. Z doświadczenia wiemy jednak, że zdecydowana większość opiekunów nie ma takiej możliwości i swoje konie kąpie na dworze, w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym, tylko wtedy, gdy pozwala na to pogoda. Co należy przez to rozumieć? Otóż wolno nam kąpać rumaka tylko w przypadku, kiedy temperatura na dworze sięga powyżej 20°C. Najlepiej oczywiście, gdyby przy tym świeciło mocno słońce (skraca to czas schnięcia wierzchowca) i nie wiał wiatr (może on stać się zagrożeniem dla konia – może go przewiać i doprowadzić do choroby, a tego przecież nie chcemy). Jeżeli na dworze nie jest tak ciepło, w trosce o zdrowie naszego podopiecznego lepiej, abyśmy troszkę poczekali z kąpielą całego wierzchowca. Możemy jednak śmiało obmywać już końskie nogi, pierś oraz partie pod popręgiem.
Po drugie– czym myć?
Całkowicie normalne jest to, że jeżeli kąpiemy konia po raz pierwszy, możemy nie wiedzieć, jakich preparatów powinniśmy użyć, a jakich unikać. Zamieszanie potęgowane jest jeszcze przez ogromną ilość środków przeznaczonych do pielęgnacji konia. Niejednego właściciela taki urodzaj może przyprawić o zawrót głowy – nie tylko cenowy (ceny zaczynają się od kilku, a kończą nawet na kilkuset złotych), lecz również rodzajowy. Delikatne preparaty do końskiej skóry, miłe w zapachu odżywki ułatwiające rozczesywanie włosów, szampony przeznaczone do określonych maści czy alergików to dopiero początek. W ostatnich latach pojawiły się również preparaty łączone, czyli te myjące i zarazem odstraszające owady (choć z reguły ich skuteczność odbiega nieco od zapewnień na ulotce). I co tu wybrać? Gdy wiemy, że nasz koń nie jest alergikiem, nie ma też żadnych problemów ze skórą, na dobry początek i na tzw. pierwsze podejście możemy użyć delikatnego szamponu, np. dla dziecka (dobrze sprawdza się popularny Bambino) lub też użyć zwykłego, najbardziej popularnego i sprawdzonego przez nasze babcie i mamy szarego mydła. Jeżeli jednak nie mamy pewności co do stanu zdrowia skóry wierzchowca, bez skrępowania poprośmy znajomego weterynarza o doradzenie nam w doborze odpowiedniego preparatu bądź zapytajmy o to w sklepie jeździeckim.
Do samego zaś mycia w przypadku bardzo zabrudzonego wierzchowca może nie wystarczyć zwykła gąbka czy miękka szczotka i trzeba będzie zaopatrzyć się w specjalną rękawicę. Kolejną rzeczą, którą powinniśmy posiadać jest coś do ściągania wody z ciała zwierzęcia, żeby suszenie przebiegało szybciej, a koń się nie wyziębił. W tym celu możemy użyć ściągaczki do odciągania wody, którą bez problemu znajdziemy w każdym sklepie jeździeckim. Jeżeli jednak jej nie zakupiliśmy – nic straconego, możemy użyć do tego celu zwykłego sznurka od balotów. Taki sznurek naciąga się w rękach i przykłada mocno do ciała konia, a następnie przeciąga po nim.
Po trzecie – jak myć?
Jeżeli nigdy wcześniej nie poddawaliśmy takim zabiegom naszego podopiecznego (bądź poprzedni właściciel nie miał w zwyczaju kąpać konia) lub też mamy do czynienia z młodym rumakiem, podejdźmy do tego zadania z nieco większą ostrożnością, a przede wszystkim postępujmy spokojnie. Pamiętajmy również (zwłaszcza przy pierwszej kąpieli), by najpierw oswoić zwierzę z wodą, żeby później nie mieć większych problemów z jego wykąpaniem.
A teraz najważniejsze, o czym musimy pamiętać: nie wolno nam myć wierzchowca zaraz po jeździe! Należy odczekać, aż chwilę odpocznie, wyschnie i dopiero wtedy zabrać go do kąpieli. Gdy już podprowadziliśmy konia do miejsca, gdzie planujemy go umyć, delikatnie i spokojnie rozciągajmy wąż – zbyt szybkie i gwałtowne ruchy mogą wywołać panikę u zwierzęcia. Zwracamy również uwagę na to, że bezpośrednie skierowanie silnego strumienia wody na zwierzę nie jest najlepszym rozwiązaniem, tym bardziej jeżeli wcześniej przywiązaliśmy je do ściany – koń może zacząć się cofać! Do tego może zrobić sporą krzywdę nie tylko sobie, ale i nam, a przy tym nabawi się traumy, z której nie wyleczymy go już tak łatwo. Dlatego czasem przy pierwszej kąpieli (bądź zwyczajnie, gdy mamy do czynienia ze strachliwym egzemplarzem) radzimy stopniowo zwiększać strumień wody i dodatkowo, dla jeszcze większej asekuracji, zamiast wiązać konia, poprosić kogoś, kto go przytrzyma.
Samo zaś mycie należy rozpocząć od (i tu uwaga) starannego rozczesania grzywy i ogona, gdyż poplątanych i zamoczonych włosów nie rozczeszemy już tak łatwo. Następnie polewamy wodą nogi tak, aby organizm mógł się przyzwyczaić do temperatury, a koń nie doznał szoku termicznego. Dopiero tutaj (przy nogach) możemy pokusić się o użycie silniejszego strumienia wody, który poprawi samopoczucie zmęczonych jazdą nóg wierzchowca, zapewniając im odprężający masaż (jeżeli oczywiście koń nie będzie bał się silniejszego strumienia wody). Następnie należy systematycznie spryskiwać resztę ciała wierzchowca, przecierając je dłonią bądź szczotką tak, aby dobrze namokła, zaczynając od szyi. Kolejno kierujmy strumień wody na boki konia, podudzia, przedramiona, pierś, wewnętrzną stronę ud itd. Pamiętajmy jednak, by nie schładzać wodą zbyt długo nerek wierzchowca, a samo polewanie zakończyć na zadzie i ogonie. Uważajmy również, żeby woda nie ściekała na pysk ani nie dostała się do oczu, uszu i nozdrzy konia. Dopiero po solidnym namoczeniu rumaka należy wziąć wiaderko i zakupione preparaty, których użyjemy do namydlenia ciała konia. Zwracajmy jednak uwagę na to, by preparat nakładać na namoczoną gąbkę bądź szczotkę, a nawet najpierw rozprowadzić go na swojej dłoni. Kolejność namydlania jest taka sama jak namaczania konia (czyli zaczynamy od grzywy, a kończymy na zadzie i ogonie). I tu również uważamy, by preparaty nie dostały się do nozdrzy, a tym bardziej do oczu konia (nawet najmniejsza kropla płynu może podrażnić wrażliwe spojówki rumaka). Uważajmy również, aby nasz podopieczny nie pił wody z mydlinami. Do delikatnego przemywania głowy oraz okolic intymnych konia należało by mieć osobne gąbki (dobrym pomysłem jest kupno gąbek w różnych kolorach bądź kształtach, tak by ich nie pomylić). Jeżeli jesteśmy już na etapie mycia krocza i ogona, to trzeba wcześniej delikatnie zapoznać zwierzę z tym, co mamy zamiar robić. Jeśli zrobimy to zbyt gwałtownie, istnieje spore prawdopodobieństwo, że koń może nas kopnąć! Dlatego też na samym początku warto czynności te wykonywać, stojąc delikatnie z boku i odsunąć przy tym ogon. Można również poprosić kogoś, by w trakcie mycia przednią nogę wierzchowca trzymał podniesioną. Pamiętajmy, że koński ogon jest bardzo delikatny i zbyt częste mycie oraz gwałtowne postępowanie (szarpanie) może spowodować wypadanie włosów. Dlatego też do pierwszej gruntownej kąpieli ogona powinniśmy użyć specjalnych pielęgnacyjnych preparatów (z dodatkiem środków wybielających – jeżeli mamy do czynienia z siwym koniem). Natomiast przy kolejnych myciach – tych typowych po jeździe – warto podwiązać ogon tak, by nie plątał się i nie niszczył. Końskich okolic intymnych również nie wolno nam pomijać, gdyż tak jak inne partie ciała one również ulegają zabrudzeniu i muszą być czyszczone! Nawarstwianie się suchego naskórka w połączeniu z brudem i kurzem może po pewnym czasie wywołać stan zapalny okolic krocza. Również wewnętrzna strona tylnych nóg musi być czysta, gdyż po każdym treningu powstaje na nich „potowa” piana, która po jakimś czasie stanie się siedliskiem bakterii. Szczególną uwagę należy zwrócić jeszcze na okolicę zadu oraz słabizny. Są to miejsca najbrudniejsze i zarazem najtrudniejsze do dokładnego wyczyszczenia. Po zakończeniu wszystkich czynności pielęgnacyjnych, czyli namydlaniu, nakładaniu odżywek itp. należy całe ciało konia spłukać dużą ilością czystej wody, by pozbyć się całej piany.
Po czwarte – gdy jest już czysty…
Spłukawszy dokładnie konia, należy go wysuszyć. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, możemy zrobić to za pomocą specjalnej ściągaczki bądź sznurka, choć tak naprawdę możemy do tego użyć również zwykłego ręcznika. Ważne jest, abyśmy pamiętali nie tylko o wytarciu grzbietu konia, lecz również okolicy pod brzuchem, jak i pęcin (żeby zapobiec powstaniu grudy). Następnie kiedy upewnimy się, że z konia nie kapie już woda, powinniśmy zabrać podopiecznego na spacer i to najlepiej w słońcu. Niedopuszczalne jest wstawianie mokrego konia do boksu! Ponadto ogon możemy zawinąć w bandaż (niezbyt ciasno, na ok. 1-2 godz.), żeby krótsze włosy ładnie się ułożyły. Jeżeli natomiast mamy ochotę, możemy również zapleść go w warkocz – uzyskamy wtedy efekt fal na ogonie. Gdy podopieczny jest już całkowicie suchy, warto abyśmy natłuścili jego kopyta przeznaczonym do tego smarem, gdyż chlor zawarty w wodzie, jak i płyny do kąpieli skutecznie wysuszają róg kopytowy. Dodatkowo możemy nałożyć na chrapy kilka kropli roztartej w dłoniach oliwki dla dzieci lub przetrzeć je chusteczkami dla niemowląt – a z całą pewnością zyskają aksamitną miękkość. Na sam koniec rozczesujemy grzywę, ogon i… cieszymy się pięknym widokiem błyszczącego wierzchowca.