Delikatne i w większości przypadków nieszkodliwe dla zaawansowanych jeźdźców pobrykiwanie konia może wydawać się świetną zabawą. Sytuacja zaczyna być poważna wtedy, gdy nauczone takich zachowań zwierzę dosiadane jest przez mniej zaawansowanego jeźdźca. Jeśli dodatkowo koń włoży w bryknięcie całą swoją siłę i zrobi to w najmniej oczekiwanym momencie, to z całą pewnością narazi jeźdźca na poważne niebezpieczeństwo.
Tekst: Anna Szwarc (Piotrowska)
Foto: Dreamstime
Niektórzy mawiają: brykający koń, to zdrowy koń. Dlatego też już na samym początku musimy uświadomić sobie, że wszelkiego rodzaju podskoki, baranki, zwane również brykaniem, wykonywane przez wierzchowce, są zachowaniem jak najbardziej normalnym. W środowisku naturalnym właśnie w ten sposób konie wyrażają swoje emocje. Pokazują w ten sposób strach, podniecenie, radość, bądź zwyczajnie rozładowują nadmiar nagromadzonej energii. Nie dziwmy się więc, że i konie trzymane w stajni, choć już pozbawione swojej dzikości, w mniejszym bądź większym stopniu będą dopuszczały się takich zachowań. Nie ma w tym również żadnego problemu, wręcz przeciwnie, jest to pożądane zachowanie, jeżeli tylko wierzchowce robią to wyłącznie na wybiegu. Dlaczego? Otóż brykanie wierzchowców stanowi niekiedy spory problem dla dosiadających ich jeźdźców. Szczególnie niebezpieczne są sytuacje, kiedy koń bryka podczas jazdy, narażając nas – jeźdźców na przykre doznania. Nie tylko te związane z urażeniem naszej dumy (nie ma bowiem nic gorszego, niż z impetem spaść prosto w niezidentyfikowaną maź na oczach publiki), ale przede wszystkim z urazami znacznie poważniejszymi – fizycznymi. Zanim jednak zaczniemy obwiniać bądź, co gorsza, karać konia batem za jego wybryki, nazywać go wrednym, złośliwym, zastanówmy się, dlaczego koń się tak zachowuje, co może być tego powodem. Być może koń się wystraszył, a może jego wybuchy to tylko i wyłącznie nasza wina? Dopiero znając przyczynę takiego zachowania, można przyjrzeć się temu, czy istnieje jakiś skuteczny sposób, by oduczyć bądź chociaż poskromić takie zachowania.
Winny jest jeździec?
Aby jak najszybciej odszukać przyczynę wywołującą u konia brykanie pod siodłem, a następnie móc ją wyeliminować albo chociaż ograniczyć, musimy zacząć od najważniejszego: spojrzeć na problem oczami konia. Dla ułatwienia sprawy przedstawimy przykłady, w których działanie konia w konkretnych sytuacjach będzie takie samo jak u człowieka:
▶Jeżeli człowiek wykonuje jakąś czynność i czynność ta przynosi mu pewne korzyści, nic dziwnego, że będzie kontynuował swoje działania – tak samo postępuje koń. Jeżeli jednak w którymś momencie człowiek uzna, że to, co robi, nie przynosi mu zamierzonych korzyści, pewnie po jakimś czasie zmieni swoją strategię. A teraz przełóżmy to na brykanie: koń nie będzie brykał pod siodłem, jeżeli nie będzie widział w tym sensu i nie będzie czerpał z tego jakichś korzyści.
▶ Spróbujmy pozbawić młodego człowieka jego „wolności” i zamknijmy go na długie godziny albo i nawet dni w bardzo ciasnym pokoju. To oczywiste, że wywołamy u niego skrajne emocje, takie jak: żal, smutek i chęć buntu. Nie oczekujmy również, że później, kiedy już zostanie wypuszczony z pokoju, nie będzie chciał się solidnie wyszaleć – tak samo postąpiłby koń.
Jak widać to już na tych dwóch powyższych przykładach, konkretne działanie rodzi konkretne konsekwencje. Dlatego też jeżeli jeździec długotrwale nie dba o zwierzę, ogranicza je, zamyka w boksie na długie godziny, a czasem i dni, powoduje u niego często nieodwracalne skutki. Nagromadzenie się gigantycznych pokładów energii rodzi frustrację, którą koń z całą pewnością rozładuje podczas jazdy. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, jeżeli problem dotyczy konia nie prywatnego, lecz szkółkowego. Nie dziwmy się biedakowi, że jest znarowiony. Spójrzmy na całą sytuację z jego perspektywy: jak wiele musi znieść (ilu różnych jeźdźców go dosiada), jak często jest przez to usztywniony, obolały i przepracowany. Niekiedy wypuszczany na padok sporadycznie musi być bardzo znudzony i zestresowany. Nic więc dziwnego, że gdy będzie ku temu możliwość (znajdzie się chętny na jazdę), koń przy pierwszej lepszej okazji zwyczajnie eksploduje. Jeżeli jeździec utrzyma się w siodle, to niestety w większości przypadków koń za swoje zachowanie zostanie srogo ukarany batem. To zaś rozpęta wojnę pomiędzy obydwoma i w konsekwencji koń odpłaci się jeźdźcowi sporą dawką kolejnych „baranów” (agresja rodzi agresję). Jeżeli jednak konia dosiadać będzie mniej zaawansowany jeździec, z całą pewnością spadnie, solidnie się poobija i może nabawi traumy. Koń natomiast teoretycznie wygra bitwę (mógł się chwilowo wyszaleć), lecz przegra wojnę, ponieważ znów zostanie odstawiony do boksu na długie godziny (nikt przecież nie chce jeździć na znarowionym koniu). Tym samym cały proces i postępowanie konia będzie się powtarzało przy każdej jeździe i w rezultacie koń znarowi się na tyle, że pomóc mu będzie w stanie tylko specjalista.
Bryka i co teraz?
Na samym początku podkreślamy, że nie zawsze wszystkie „baranki” spowodowane są złą wolą czy zaniedbywaniem ze strony jeźdźca! Jeżeli więc dbamy o naszego wierzchowca, zastanówmy się, z jakich jeszcze powodów i w jakich sytuacjach może brykać nasz podopieczny. I tak, począwszy od najłagodniejszej z form:
▶ Brykanie delikatne: można by rzec pobrykiwanie o niskiej energii, jest zazwyczaj bezproblemowym do wysiedzenia nawet przez początkującego jeźdźca. Koń zachowuje się tak najczęściej w kilku przypadkach:
▶ nie chce iść naprzód, a my na siłę próbujemy go do tego zmusić,
▶ przykładamy zbyt mocno łydki, zbyt mocno działają wodze,
▶ podczas jazdy nieświadomie szarpiemy konia za pysk,
▶ podczas galopu nasz dosiad nie zawsze jest prawidłowy i wybijamy konia z równowagi.
▶ Brykanie związane ze strachem: w tym przypadku raczej nie powinniśmy mieć wątpliwości z jego rozpoznaniem, gdyż od razu widać, że koń się czegoś panicznie boi. Jest młody, przestraszył się strzemion bądź nie do końca akceptuje nas na swoim grzbiecie. Nie chce przejść przez wodę, skoczyć przez przeszkodę, przejść obok pastwiska krów itp. Jak sobie z tym radzić? Jeżeli to strach, to przede wszystkim nie pozwólmy wierzchowcowi stać. Starajmy się iść z koniem naprzód – taka czynność skutecznie odciągnie go od brykania. Możemy również spróbować wrócić z koniem w miejsce, którego się boi i starać się, by koń się z nim oswoił.
▶Brykanie związane z bólem: zwróćmy uwagę, czy koń zaczyna brykać wtedy, gdy na niego wsiądziemy. Być może coś go uwiera, np. źle dopasowane siodło.
▶ Brykanie zamierzone (celowe): stosowane przez wierzchowce zazwyczaj podczas zabawy lub buntowania się. Najczęściej ma miejsce przed wykonaniem jakiegoś zadania, np. gdy zmuszamy konia do pracy, a on może być już zmęczony (kwestia ta dotyczy szczególnie koni szkółkowych). Zmuszany jest do wykonywania czynności, których tak naprawdę nie jest w stanie wykonać, np. w wyniku wcześniejszego „zepsucia”. „Baranki” te są jak najbardziej możliwe do wysiedzenia, ale przy prawidłowym dosiadzie. Jak sobie z nimi radzić? Wysiedzieć w siodle i nigdy nie karcić wierzchowca! Jeżeli jest to ewidentna zabawa, to zastosować strategię „poczekam, aż ci się znudzi” i czekać tak do momentu, aż koń przestanie brykać. Pamiętajmy również, że celowe prowokowanie konia, by brykał (choć jest niejednokrotnie ulubioną zabawą niektórych jeźdźców), może niekiedy prowadzić do powstawania brykania o znacznie większej sile, z czym po pewnym czasie możemy już sobie nie poradzić.
▶ Brykanie wysokiej energii: jak sama nazwa wskazuje, koń wkłada w jego wykonanie całą swoją energię. Niezwykle efektowne, jednakże ze względu na swoją siłę bryknięcie jest praktycznie niemożliwe do wysiedzenia. Tak naprawdę to najgorszy z możliwych wariantów, który spotkać może jeźdźca podczas jazdy (o zgrozo, jeżeli jest nim początkujący miłośnik koni). Jak sobie z czymś takim radzić i jaka jest tego przyczyna? Najprościej rzecz ujmując, koń pokazuje nam, że ma tego dnia za dużo energii, a więc jedyne co możemy w tym przypadku zrobić, to po prostu zmęczyć konia. Dać mu się wyszaleć, bawić się z nim, kazać skakać przez przeszkody itp., oczywiście już bez nas na grzbiecie. Wsiąść na niego możemy dopiero wtedy, gdy uzyskamy pewność, że nasz podopieczny już się uspokoił.
Pamiętajmy również, że konie to zwierzęta uciekające, a więc okazujące swoje emocje. Dlatego, nawet mimo najszczerszych chęci, nigdy do końca nie będziemy mogli przewidzieć ich reakcji. Możemy, a wręcz powinniśmy, pracować z koniem, poświęcać mu czas i robić wszystko, by złagodzić brykanie oraz zmniejszyć prawdopodobieństwo jego nagłego wystąpienia podczas jazdy. Ponadto jeżeli zastosujemy się do powyższych wskazówek, z całą pewnością szybciej odniesiemy sukces i być może nasze bliskie spotkania z ziemią będą należały do rzadkości.