Tekst: Anthony Paalman
„Jeździectwo – skoki przez przeszkody”
Foto: Piotr Filipiuk
Naprawdę zdumiewające, jak poważne błędy ludzie popełniają wyłącznie z niewiedzy. Wielu wypadków związanych z końmi można byłoby uniknąć, gdyby ludzie trochę bardziej się postarali. Jeden z przykładów to kask. Nie wolno jeździć ani skakać bez kasku. Wiele szkół jeździeckich odmawia przydzielenia klientowi konia, jeśli nie ma kasku, ponieważ w razie wypadku takie zaniedbanie skutkuje odmową wypłaty odszkodowania. Znam przypadek, gdy pewna pani odmówiła założenia kasku, żeby sobie nie zepsuć nowej modnej fryzury. W efekcie wylądowała w szpitalu ze wstrząsem mózgu.
Ze względów bezpieczeństwa niemądre jest skakanie samemu, bez towarzystwa innych osób, ponieważ wypadek może zdarzyć się w każdej chwili. Podczas skoków nie wolno mieć za długich wodzy, żeby nie zaplątała się w nie noga. Przed skokami zawsze trzeba sprawdzić, czy zamek puśliska jest otwarty, a najlepiej, żeby był ruchomy – jak w siodle Saumur na przykład. W razie upadku puślisko z łatwością się wyślizgnie, a jeździec uniknie zablokowania nogi w strzemieniu i ciągnięcia za koniem. Podczas skoków zawsze trzeba używać obergurtu.
Praca na cavaletti
Pierwszy rok treningu skokowego młodego konia skoczka zaczyna się od pracy na cavaletti. Zanim jednak zajmiemy się szkoleniem na koziołkach, chciałbym przypomnieć stare powiedzenie, które mówi, że nie wystarczy nawet największa wiedza i przezorność, koń to wciąż żywa istota, należy więc pamiętać o nieodłącznym ryzyku.
Trening koni skokowych tylko wtedy jest możliwy, gdy mamy do dyspozycji odpowiednie wyposażenie. Obejmuje ono: 12 koziołków, 2 stojaki, 3 drągi, 8 odkosów i 1 przeszkodę typu bramka. Cały ten sprzęt jest niezbędny, a jednocześnie wystarczający do podstawowego szkolenia w domu.
Później, gdy młody koń nabierze mięśni i doświadczenia, trener będzie go zabierał na różne parkury. Takie podróże zaznajomią konia z jazdą w przyczepie lub koniowozie oraz pozwolą nabrać doświadczenia w skakaniu różnych przeszkód w nowym otoczeniu. Dzięki temu, gdy nadejdzie dzień startu w zawodach, koń nie będzie ani zdziwiony, ani przestraszony widokiem nieznanego otoczenia i przeszkód innych niż w domu.
Przed rozpoczęciem pracy na cavaletti młody koń oczywiście musi już chętnie słuchać pomocy jeźdźca oraz być na takim etapie rozwoju, w którym ma dobrze rozwinięte mięśnie i jest w dobrej kondycji fizycznej. Powinien mieć również dobre nastawienie: uważny, obserwujący, odważny, ale przede wszystkim spokojny i rozluźniony. Trener powinien pozwolić młodemu koniowi na ruch we wszystkich trzech chodach na zupełnie luźnej wodzy, przy czym koń nie powinien przyspieszać ani kłaść się na wędzidle.
Praca na cavaletti przyniesie efekty, pod warunkiem że będzie wykonywana w półsiadzie, niezależnie od chodu. Niektórzy, nie rozumiejąc tej zasady, jeżdżą przez cavaletti w kłusie anglezowanym lub ćwiczebnym. Trzeba pamiętać, że jeździec musi być w półsiadzie, nie tylko jadąc przez cavaletti, ale zwłaszcza najeżdżając na nie. Podczas najazdu na cavaletti w kłusie anglezowanym, kłusie ćwiczebnym lub w pełnym dosiadzie w stępie waga jeźdźca jest źle rozłożona. Ponieważ przy takim dosiadzie sylwetka jeźdźca ustawiona jest niemal pionowo, będzie on musiał nagle pochylić tułów do przodu nad pierwszym cavaletti, by pozwolić koniowi wyciągnąć szyję. To nagłe przemieszczenie wagi jeźdźca zaburza równowagę konia i zmusza go do obciążenia przodu. Próbując zostać pod środkiem ciężkości jeźdźca, koń przyspiesza, chód staje się nieregularny i nerwowy.
Dlatego też należy jechać półsiadem, nie tylko przez same drągi, ale również zbliżając się do nich.
Gdy kapitan Federico Caprilli wynalazł półsiad, dosiad ten szybko został przyjęty przez szkoły kawalerii w Europie, a później rozprzestrzenił się na cały świat. Opanowanie półsiadu wymaga od poważnie podchodzącego do sprawy i myślącego jeźdźca ciągłego zgłębiania psychiki konia. Celem tej nauki jest uzyskanie całkowitego wzajemnego zaufania i porozumienia pomiędzy koniem a jeźdźcem. Brak takiej relacji powoduje u konia napięcie, opór, nerwowość, a w konsekwencji niechęć do współpracy.
Poza tym konia trzeba oczywiście jeździć bez żadnych sztucznych pomocy, takich jak ostre kiełzna, ukośnik od nachrapnika, wytok (i martwy, i zwykły). Niestety, z powodu niedouczenia niektórzy trenerzy i jeźdźcy wciąż stosują te barbarzyńskie patenty.
Jadąc przez cavaletti, jeździec musi patrzeć prosto przed siebie i równo obciążać oba strzemiona, by nie zakłócać równowagi konia. Niektórzy jeźdźcy mają zły nawyk patrzenia w dół i w lewo, w wyniku czego zupełnie nieświadomie przenoszą całą swoją wagę na lewe strzemię. To oczywiście zaburza równowagę konia i zmusza go do lądowania na lewą nogę.
Inni jeźdźcy, skacząc przez cavaletti, nadmiernie pochylają tułów. Jest to niepotrzebne, ponieważ skoki treningowe są małe, a każdy niepotrzebny ruch zaburza równowagę konia.
Każdy początek jest trudny
Mimo że młody koń zdobył już doświadczenie w skokach luzem w korytarzu, trener nie powinien zakładać, że będzie mu szło tak samo dobrze pod jeźdźcem.
Nawet jeśli jeździec siedzi spokojnie i w żaden sposób nie działa na konia, jego waga i tak wpłynie na równowagę konia. Dużo czasu musi upłynąć, zanim młody koń skacząc szereg, przyzwyczai się do ciężaru jeźdźca. Trener musi więc dać koniowi szansę na odzyskanie równowagi – dokładnie na takiej samej zasadzie, na jakiej koń potrzebował czasu, by przyzwyczaić się do wagi jeźdźca podczas zajeżdżania.
W związku z tym na początku pracę z cavaletti (leżącymi na ziemi) wykonuje się wyłącznie w stępie, a potem i w kłusie. Ćwiczenie to daje trenerowi również możliwość doskonalenia półsiadu jeźdźca.
Po treningu na cavaletti zostanie przed nami jeszcze jeden trudny początek: pierwsze skoki przez szereg lub mały parkur. Większość koni w tej sytuacji znów traci równowagę i łatwo może obciążyć przód, galopując między przeszkodami. Jeśli jeździec zostanie wtedy w półsiadzie, koń jeszcze bardziej obciąży przód i zacznie ponosić.
W związku z tym jeździec może jechać idealnym półsiadem tylko na koniu o dobrej równowadze.
W trakcie skoków na niecierpliwym koniu bez równowagi lub gdy koń jest podekscytowany nowym otoczeniem, boi się lub denerwuje, trener prosi jeźdźca, aby między przeszkodami siedział w dosiadzie odciążającym. Nad przeszkodami jeździec musi zawsze siedzieć w idealnym półsiadzie, utrzymując go również podczas lądowania, gdy przednie nogi konia dotykają ziemi. Następnie na ziemi lądują tylne nogi konia, a przód się unosi. W tym momencie jeździec również się prostuje, by pozostać w równowadze z koniem. Skacząc na koniu o słabej równowadze, jeździec musi utrzymać wyprostowaną sylwetkę, lekko usiąść w siodle i aż do odbicia przed następną przeszkodą jechać dosiadem odciążającym.
W przypadkach ekstremalnych, gdy koń do tego stopnia nie ma równowagi, że ciężko kładzie się na wędzidle, jeździec może być nawet zmuszony do jechania między przeszkodami pełnym dosiadem ujeżdżeniowym. Jest to oczywiście bardzo niepożądane, bo podczas odbicia wymusza bardzo duży zakres ruchu tułowia jeźdźca przy przejściu z dosiadu ujeżdżeniowego do półsiadu. Skakanie na tak źle wyszkolonym koniu to żadna przyjemność.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Celem szkolenia jest tak idealne przygotowanie konia, by jeździec mógł cały parkur przejechać w idealnym półsiadzie. Jednak nie zawsze jest to możliwe. W zależności od wyszkolenia konia, jego wrażliwości, nastroju czy panującej w danym miejscu atmosfery, może się okazać, że jeździec musi zrezygnować z ideału i przejść do dosiadu remontowego lub ujeżdżeniowego.
Ustawianie cavaletti
Zaczynamy od przechodzenia stępem przez jedno cavaletti leżące na ziemi. Następnie dodajemy kolejne po jednym, aż uzyskamy szereg czterech cavaletti jedno za drugim.
Dokładna odległość pomiędzy cavaletti zależy od naturalnej długości kroku danego konia. Odległość dla dużego konia na stęp to ok. 100-110 cm, a dla kuców – ok. 90 cm. W kłusie odległość dla konia to ok. 130 cm, dla kuca – 110 cm. Są to odległości „normalne”. Dążymy do tego, aby każdy koń był w stanie przechodzić w stępie i kłusie cavaletti ustawione w normalnych odległościach. Podobnie każdy koń powinien stopniowo nauczyć się skakać przeszkody ustawione w korytarzu w standardowych odległościach. Jeśli się tego nie nauczy, będzie miał problemy na zawodach.
Jeżeli jednak na początku szkolenia te odległości nie odpowiadają koniowi, trener będzie musiał je dostosować, dla konia o bardzo krótkim kroku początkowo je skracając.
Odległości potem stopniowo zwiększamy, zaczynając zawsze od ostatniej – nie od pierwszej. Z czasem poprawi się długość kroku konia i będzie sobie radził ze standardowymi odległościami.
W przypadku koni o wyjątkowo długim kroku najpierw ustawiamy dłuższe odległości, a z czasem je stopniowo skracamy do normalnych wymiarów.
Trener może się przekonać, czy dana odległość odpowiada koniowi, analizując ślady kopyt konia po przejściu przez cavaletti. Ślady powinny znajdować się w środku pomiędzy koziołkami. Jeżeli koń cały czas musi się starać, żeby dosięgnąć do następnego cavaletti lub stawia nogi za blisko kolejnego, trener powinien odpowiednio wyregulować odległość.
Jeśli koń przechodzi przez cavaletti na luźnej wodzy bez spieszenia, spokojnie oraz wydłuża i obniża głowę i szy ję, można podnieść ostatnie cavaletti do najwyższego ułożenia. Jeżeli koń podnosi nogi wyżej niż przedtem i nie stresuje się tym, można podnieść drugie z kolei cavaletti, następnie trzecie, a na samym końcu – pierwsze. W ten sposób bez nerwów i stresu nauczymy konia skupiania uwagi, podnoszenia nóg, uginania stawów i prawidłowej pracy mięśniami przy jednoczesnym zaokrągleniu grzbietu. Pierwszego dnia nie wolno w ogóle podnosić cavaletti – trzeba robić to stopniowo, przez pewien okres.
Najeżdżając na cavaletti i przejeżdżając przez nie, jeździec musi trzymać rytm. Jeśli poczuje, że koń traci impuls, powinien zadziałać łydkami, dając sygnał do ruchu naprzód. Jeździec powinien liczyć sekwencję stawiania nóg przez konia już przy najeździe. W ten sposób łatwiej wyczuje, czy koń traci impuls.
Praca na cavaletti uczy młodego konia znajdować właściwy punkt odbicia. Nie wolno pozwolić mu na skrócenie ostatnich kroków przed cavaletti ani na dodanie jeszcze jednego krótkiego kroku. Powinien raczej wydłużyć krok, by właściwie przejść przez pierwsze cavaletti. Jeśli koń nauczy się tego na tak wczesnym etapie treningu, zrobi to samo później, najeżdżając na szereg z kłusa lub skacząc przeszkody z galopu.
Szkolenie młodego konia na cavaletti powinno trwać około trzech miesięcy. Przez pierwszy miesiąc jeździmy tylko stępem i kłusem po cavaletti leżących płasko na ziemi. W drugim miesiącu podnosimy co drugie cavaletti do najwyższego ustawienia.
W trzecim miesiącu koń musi umieć stępem i kłusem spokojnie pokonywać wszystkie cavaletti ustawione na normalnej wysokości.
Pracę na cavaletti należy rozplanować na kilka sesji równo rozłożonych w całej godzinie treningu, z czego każda sesja składać się ma z około czterech do pięciu nawrotów przez cały rząd cavaletti, albo w stępie, albo w kłusie. Trzeba pamiętać o zmianie odległości, gdy zaczynamy pracę w kłusie. Jeśli koń w którymkolwiek momencie zestresuje się, kłusując przez cavaletti, należy natychmiast wrócić do stępa, odpowiednio zmieniając odległość albo korzystając z dwóch zestawów cavaletti – jednego ustawionego na kłus, a drugiego na stęp.
Do kłusa wracamy dopiero wtedy, gdy koń się całkiem uspokoi i rozluźni. Zaczynamy od pojedynczego cavaletti i stopniowo dodajemy kolejne, wszystkie ułożone płasko na ziemi.
Pracę na cavaletti podczas każdej sesji treningowej trzeba zacząć od samego początku, nigdy zaś od poziomu osiągniętego na poprzednim treningu.
Kolejny etap pracy to ustawienie jednego cavaletti na normalnej wysokości w odległości 2,5 m za czterema cavaletti ustawionymi na kłus. Przejeżdżamy ten szereg kłusem cztery do pięciu razy. Następnie ustawiamy drugie cavaletti na ostatnim i jedziemy kłusem przez szereg. Po skoczeniu przez podwójne cavaletti koń wyląduje w galopie.
Po przejechaniu tego szeregu trzy do pięciu razy ustawiamy kolejne dwa cavaletti (jeden na drugim) w odległości 3 m za ostatnim elementem szeregu. Przejeżdżamy szereg trzy do pięciu razy. Ustawiamy kolejne dwa cavaletti na sobie w odległości 3 m za szeregiem. Po przejechaniu tego szeregu na ostatnim elemencie ustawiamy trzecie cavaletti i zwiększamy odległość do 3,5 m. Przejeżdżamy ten szereg trzy do pięciu razy.
Tylko pod warunkiem, że koń jest nadal spokojny i nie przyspiesza, stawiamy trzecie cavaletti na przedostatnim elemencie szeregu i zwiększamy odległość również do 3,5 m. Trzeba pamiętać, że ostatni zestaw trzech cavaletti też trzeba będzie przesunąć, aby zachować wcześniej ustawioną odległość 3,5 m.
Po przejechaniu szeregu trzy do pięciu razy ustawiamy jeden drąg za ostatnim zestawem trzech cavaletti, tworząc w ten sposób mały doublebar. Nie powinien on być szerszy niż 60 cm, a tylny drąg powinien znajdować się na wysokości minimalnie wyższej niż zestaw trzech cavaletti. Z uwagi na bezpieczeństwo, jako tylnego elementu oksera, doublebara i triplebara nie należy nigdy używać deski, ponieważ jest ona dużo mniej elastyczna od drągów. Strącając deskę, koń może z łatwością zranić się w nogę.
Po kilkakrotnym przejechaniu tego szeregu zwiększamy odległość przed okserem do 6,5 m. Aby nieco urozmaicić szereg, zastępujemy pierwsze dwa cavaletti z szeregu drągami, a cavaletti wykorzystujemy do zbudowania kolejnego elementu szeregu.
Po około pięciu miesiącach szkolenia na cavaletti trener powinien stopniowo zwiększyć szerokość oksera do 1,20 m, ale wysokość pozostaje taka sama: niewiele wyższa od zestawu trzech cavaletti. Szczególnie podczas treningu młodego konia trener musi mieć świadomość, że po rozszerzeniu oksera niektóre konie będą miały tendencję do za mocnego wybijania się i skakania z o wiele za dużym zapasem.
Z uwagi na brak doświadczenia, niektóre młode konie na tym etapie szkolenia mogą za bardzo się starać. W efekcie jeźdźcowi przy skoku przez okser może być trudno nie wrócić w siodło, nie zostać z tyłu i nie pociągnąć konia za pysk. W takiej sytuacji jeździec może pomóc sobie paskiem założonym na szyję konia, lecz jest to rozwiązanie tylko tymczasowe. Najskuteczniejsza metoda to praca nad poprawieniem półsiadu.