„Jeździectwo – skoki przez przeszkody” książka Anthony’ego Paalmana właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Galaktyka po przeszło 30 latach od pierwszego wydania. Książka dostępna jest na www.galaktyka.com.pl oraz w księgarniach i sklepach jeździeckich na terenie całego kraju.
Tekst: Anthony Paalman „Jeździectwo – skoki przez przeszkody”
Celem podstawowego szkolenia z ziemi jest zaznajomienie konia z działaniem wodzy (wyrobienie pyska), działaniem łydek jeźdźca (praca na dwóch śladach) oraz z cofaniem1.
Koń uczy się tych stosunkowo zaawansowanych ćwiczeń podczas pracy z ziemi z pomocą bata ujeżdżeniowego stosowanego przez trenera z dużym wyczuciem. Pracą z ziemi nie zrazimy konia na tak wczesnym etapie treningu, jeszcze przed rozpoczęciem jazd, ponieważ przy niej koń musi radzić sobie wyłącznie z własną równowagą, bez obciążenia wagą jeźdźca.
Podczas pracy z ziemi koń uczy się reagować na dotknięcie batem jak na pomocnicze działanie łydką. Później, podczas jazdy, stosuje się takie samo działanie batem w połączeniu z łydką, aby w końcu przejść do samego działania łydką.
Praca z ziemi jest niesłychanie ważna podczas reedukacji starszych lub zepsutych koni. W przypadku koni obciążających za mocno przód, chowających się za wędzidłem lub wychodzących nad nie, koni, które mają kłopoty z cofaniem lub są usztywnione na jedną stronę, powinno się codziennie, przed każdą jazdą, wykonać kilka ćwiczeń z ziemi.
Ćwiczenia te opierają się na klasycznych zasadach jeździectwa europejskiego, stosowanych przez całe pokolenia w szkołach kawaleryjskich na naszym kontynencie. Ponieważ metody te zostały opracowane w szkołach kawaleryjskich, były akceptowane przez wszystkich (zarówno wojskowych, jak i cywili) oraz traktowane jako prawo jeździeckie. Nikomu nie przychodziło na myśl ich kwestionowanie.
Dziś w większości krajów europejskich nie ma już szkół kawaleryjskich, a kawaleryjskie metody treningowe nie są już przekazywane tak powszechnie ani tak dokładnie. W związku z tym metody te straciły wiele ze swej siły oddziaływania. Z tamtych czasów zostało niewielu nauczycieli, którzy mogliby przekazywać swoją wiedzę. W efekcie wielu trenerów uznaje między innymi pracę z ziemi za przestarzałą i niepotrzebną. Uważają oni, że tego typu wstęp do treningu jest stratą czasu oraz że można to samo wykonać skuteczniej (z zaangażowanym zadem) z siodła. Twierdzą tak, ponieważ nie mieli szansy prawidłowo nauczyć się klasycznych europejskich metod treningowych. A może też próbowali wykonywać ćwiczenia z ziemi, ale robili to nieprawidłowo, nie osiągając pożądanych wyników, i w związku z tym obwiniają o niepowodzenie samą metodę.
Zapewniam wszystkich, iż stosowanie ćwiczeń z ziemi jako wstępu do treningu nie jest stratą czasu, ponieważ koń uczy się w ten sposób prawidłowo wykonywać zaawansowane elementy podczas pierwszych dwóch miesięcy treningu, jeszcze zanim rozpocznie pracę pod jeźdźcem. Trenerzy stosujący prawidłowe metody zdecydowanie skorzystają na tym na późniejszym etapie oraz oszczędzą czas, szybciej osiągając wyniki podczas wykonywania tych samych ćwiczeń w siodle. Praca z ziemi sprzyja fizycznemu i psychicznemu rozwojowi konia, tworząc pełną zrozumienia więź pomiędzy koniem a trenerem. Miałem to szczęście, że wszystkie lata odsłużone w armii holenderskiej spędziłem w kawalerii. Dzięki temu mogłem dogłębnie poznać klasyczne zasady treningu. Właśnie tam doceniłem między innymi wartość ćwiczeń z ziemi. Na kolejnych stronach staram się jak najdokładniej wyjaśnić te klasyczne zasady treningu, aby rozwiać wszelkie wątpliwości związane z tym tematem.
Ćwiczenie pierwsze
Podstawowym celem ćwiczenia pierwszego (i kolejnych) jest doprowadzenie do bocznego zgięcia ciałakonia bez działania wodzami. Dzięki rozluźnieniu i uelastycznieniu mięśni po obu stronach, koń nie będzie miał problemu z bocznym zgięciem całego tułowia do wewnątrz, od głowy do ogona. Koń musi najpierw osiągnąć elastyczność w płaszczyźnie bocznej. Po wypracowaniu tej elastyczności do odpowiedniego stopnia nie będzie miał problemów z ustępowaniem w potylicy, zaokrąglaniem grzbietu i szyi bez wysiłku, przy zaangażowanym zadzie.
Wielu szkoleniowców nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważna jest ta kolejność. Zaczynają oni od ustawiania głowy konia z wykorzystaniem czarnej wodzy, wytoków i wypinaczy. Nie mają też świadomości, że w wyniku takich działań reszta tułowia konia pozostaje sztywna jak deska, a z czasem usztywnia się jeszcze bardziej.
Aby prawidłowo wykonać to ćwiczenie, weź obie wodze do lewej ręki (końcówki przytrzymując małym palcem, aby koń nie nadepnął na nie), stojąc po lewej stronie, przy łopatce konia. Batem ujeżdżeniowym delikatnie dotknij lewego stawu skokowego konia. W efekcie koń powinien unieść lewą tylną nogę i przenieść ją w przód i w bok, krzyżując ją przed prawą tylną nogą.
Dotknięcie lewego stawu skokowego konia tuż przed uniesieniem przez niego nogi zachęca go do uniesienia tej nogi wyżej i dalej pod kłodę. Jeśli dotkniesz stawu skokowego w niewłaściwym momencie, koń może w efekcie przeciągnąć tylną nogę po ziemi, zdenerwować się lub zaprzeć.
Jest to pierwsze ćwiczenie, które uczy konia przenosić jedną tylną nogę daleko pod kłodę. Tylna noga musi krzyżować się przed drugą tylną, a nie za nią – krzyżowanie za drugą tylną nogą jest poważnym błędem i niweczy cel ćwiczenia.
Do ruchu w bok zadnimi nogami należy konia nakłaniać powoli, krok po kroku, zapobiegając przyśpieszaniu oraz strychowaniu się (trzeba stosować ochraniacze i kaloszki).
Należy pozwolić koniowi na ruch nieznacznie naprzód i w bok. Nie wolno trzymać go w miejscu wodzami, ponieważ w każdej sytuacji najważniejsze jest utrzymanie impulsu naprzód i zachęcanie konia do niego, niezależnie od bocznego zgięcia tułowia. Jeśli koń próbuje się cofnąć, należy natychmiast przerwać ćwiczenie, ruszyć go do przodu na kilka kroków i znów rozpocząć ćwiczenie. Jeśli koń cofa się podczas ruchu w bok, uniemożliwi sobie zaangażowanie zadu (w pewnej odległości za koniem powinien stać pomocnik, który spokojnym głosem będzie zapobiegał próbom cofnięcia się).
Wykonując to ćwiczenie pierwszych kilka razy, należy poprzestać na dwóch, trzech krokach, ponieważ stanowi ono wstęp do zwrotu na przodzie. Przed każdym powtórzeniem ćwiczenia w drugą stronę należy ruszyć konia naprzód.
Nie wolno powtarzać tego ćwiczenia więcej niż dwa razy w każdą stronę. Jak tylko koń nauczy się odpowiadać na sygnał batem ujeżdżeniowym i chętnie przestawia zad w bok, można zacząć działać batem na inne części ciała. Przesuwamy bat stopniowo ze stawu skokowego, aż znajdzie się o dłoń za popręgiem, gdzie na późniejszym etapie działać będzie łydka jeźdźca, prosząc o ruch w bok.
W ten sposób działamy batem jako pomocą do działania łydką. Później, podczas pracy pod siodłem, koń będzie rozumiał działanie batem uzupełniające działanie łydek oraz odpowiadał na nie. Dzięki pracy z ziemi rozwiną się niezbędne mięśnie konia i pod jeźdźcem z łatwością będzie przesuwał zad w bok, wkraczając jedną zadnią nogą głębiej pod kłodę.
Ćwiczenie drugie
Gdy koń będzie wykonywał pierwsze ćwiczenie bez wysiłku i swobodnie, można zacząć pracę nad ćwiczeniem drugim. W tym ćwiczeniu koń porusza się po dwóch śladach, zwrócony w stronę bandy. Banda odgrywa tu bardzo ważną rolę, ponieważ dzięki jej pomocy koń nie jest w stanie pójść za mocno naprzód, w ten sposób unikając zaangażowania zadu. Gdy nie mamy możliwości trenowania w hali, można wykorzystać ogrodzenie ujeżdżalni.
Stajemy zwróceni plecami do bandy, po lewej stronie konia. Ustawiamy się koło łopatki, trzymając obie wodze w lewej ręce, a bat ujeżdżeniowy w prawej. Poruszając się w tej pozycji wzdłuż śladu, przy każdym pełnym kroku dotykamy lewego stawu skokowego konia tuż przed momentem podniesienia tylnej nogi. Bardzo ważne jest, aby nadążać za koniem, idąc po śladzie. Jeśli zostaniemy za koniem, ryzykujemy, że odsunie zad za bardzo w bok lub zatrzyma się, a potem wykona pełny zwrot na przodzie, zamiast poruszać się naprzód po dwóch śladach.
Jeśli koń wykona któryś z tych ruchów, może zranić się w koronkę lub uderzyć kopytem o nogę. Dlatego też nigdy nie należy zakłócać swobodnego impulsu konia do ruchu naprzód ani regularnego, wyważonego rytmu jego kroków. Przód musi zawsze wyprzedzać zad, a wewnętrzne nogi muszą krzyżować się przed nogami Pierwsze ćwiczenie z ziemi zewnętrznymi.
Ćwiczenie to, na dwóch śladach, należy odtąd robić codziennie w obie strony, lecz przez pierwszych kilka tygodni koń powinien wykonywać maksymalnie cztery do sześciu kroków, ponieważ ćwiczenie to jest bardzo męczące dla młodych koni.
Może się zdarzyć taka sytuacja, że na początku koń będzie stawiać opór, cofając się. W takim przypadku za koniem powinien iść pomocnik, który łagodnie wyśle konia naprzód, nie stresując go.
Batem ujeżdżeniowym należy posługiwać się z dużym wyczuciem, ponieważ nieumiejętne wykorzystanie go spowoduje nerwowość, stres i nieposłuszeństwo każdego konia. Koń zepnie i usztywni mięśnie, może nawet próbować uciec od trenera lub gwałtownie obrócić zad. Takie gwałtowne ruchy mogą zakończyć się kulawizną. (Ta sama zasada dotyczy pokazywania konia w ręku: nie wolno obracać konia w miejscu w lewo, lecz należy przejść do stępa, a potem wykonać łagodny łuk w prawo.)
W przypadku koni sztywniejszych na jedną stronę, należy częściej powtarzać ćwiczenie z ziemi na tę stronę, aby sztywniejsza tylna noga zaczęła wkraczać głębiej pod kłodę.
Znaczenie elastyczności bocznej dla skoczków zaobserwować można podczas zawodów halowych. Tutaj dobrze wyszkolony koń pod doświadczonym jeźdźcem wyjeżdża zakręty ustawiony do wewnątrz (jego tułów jest owinięty wokół wewnętrznej łydki jeźdźca), głową i szyją wskazując kierunek ruchu. W takiej pozycji koń, po wyjechaniu narożnika, jest w stanie najechać na najbliższą przeszkodę wyprostowany, angażując obie zadnie nogi przy odbiciu.
Koń sztywny lub niezrównoważony będzie pokonywał zakręty wygięty na zewnątrz. Nie będzie w stanie zaangażować wewnętrznej tylnej nogi, a więc będzie musiał przenieść środek ciężkości na wewnętrzną przednią nogę, wpadając w zakręcie. Taki koń ma zaburzoną równowagę, nie może zaangażować zadu i nie ma czasu na wyprostowanie tułowia podczas najazdu na najbliższą przeszkodę, więc odmówi, wyłamie lub zrobi zrzutkę.
Gdy szkolący uzna, że koń poczynił odpowiednie postępy w pracy z ziemi, ćwiczenie to można wykonać w bardzo wolnym kłusie. Wymaga to od szkolącego idealnego wyczucia rytmu i kadencji, aby bezbłędnie podążać za ruchem konia, w przeciwnym razie spowoduje przyśpieszenie i zaburzenie rytmu kłusa, a koń może się zestresować, wykonać zwrot i ulec kontuzji.
Ćwiczenie trzecie (cofanie)
Cofanie, będące trzecim ćwiczeniem z naszej serii, jest ruchem nienaturalnym dla konia. Naturalnym ruchem jest ruch naprzód. W związku z tym cofanie pod siodłem należy wykonywać wyłącznie na zaawansowanym etapie treningu, po wyrobieniu przez konia odpowiednich mięśni i wypracowaniu jego prawidłowych reakcji na działanie łydek (zarówno do przodu, jak i w bok). Cofanie z ziemi, bez jeźdźca, można ćwiczyć na wczesnym etapie treningu, w ten sposób przygotowując umięśnienie konia. Ćwiczenie to eliminuje również wiele późniejszych trudności, które pojawiają się podczas ćwiczenia cofania pod siodłem, bez wcześniejszego przećwiczenia go z ziemi.
Podczas reedukacji koni starszych, koni przenoszących ciężar na przód lub koni o sztywnym grzbiecie, cofanie z ziemi działa cuda. Z czasem koń nauczy się cofać regularnymi, równymi krokami, przenosić ciężar z przodu na zad oraz obniżać zad i uginać stawy skokowe. Można to osiągnąć, nie wywierając żadnej presji na pysk konia i nie stosując siły. (Lecz nie można przy tym pozwolić, aby ktokolwiek stał tuż przed koniem, z uwagi na niebezpieczeństwo nagłego kopnięcia przednią nogą.)
Cofanie należy ćwiczyć na obie strony. Zaczynamy od cofania w lewo wzdłuż ściany. Bierzemy wodze w lewą rękę, lecz nie wywieramy żadnego nacisku na wędzidło. Batem dotykamy koronki nad kopytem najbardziej wysuniętym naprzód. Naprzemienne dotykanie batem koronek nauczy konia cofania się przekątnymi parami nóg i stawiania długich, równych kroków. Koń zaokrągli grzbiet, zaangażuje zad i ustawi go mocno pod kłodą. W żadnym wypadku nie wolno działać wstecz wodzami, bo w ten sposób tylko nauczymy konia wspinać się lub opuszczać grzbiet i ciągnąć zadnie nogi po ziemi. Większość młodych koni lub koni o słabym grzbiecie podczas cofania nadmiernie zaokrągla grzbiet, obniża szyjęi głowę, a tylnymi nogami wykonuje zbyt obszerne kroki. Przyczyną takiej reakcji na tym etapie są jeszcze nierozwinięte mięśnie grzbietu, więc koń w ten sposób próbuje uniknąć ucisku w obszarze lędźwiowym. Nie należy więc ingerować w tę niską postawę głowy i szyi ani unosić głowy konia wodzami, bo spowodujemy silny ból grzbietu.
Gdy rozwiną się odpowiednie mięśnie, koń będzie mógł nieść głowę i szyję w prawidłowej pozycji (nos na tej samej wysokości co biodro). Wtedy będzie w stanie cofać się z tak dobrą równowagą, jakby szedł do przodu. Rozluźni szczękę i zacznie przeżuwać wędzidło.
Aby nie przeciążać stawów tylnych nóg konia, nie wolno wymagać więcej niż czterech do sześciu pełnych kroków. Cofanie należy wykonywać łagodnie, aby koń przednią podkową nie zranił się w koronkę tylnej nogi. Po cofnięciu o kilka kroków należy konia nagrodzić oraz poprowadzić naprzód, aby utrzymać impuls do ruchu naprzód, zanim wrócimy do ćwiczenia. Należy często zmieniać stronę.
Konie z jedną tylną nogą sztywniejszą podczas cofania mają zwyczaj schodzenia zadem w bok, aby uniknąć zaangażowania tej właśnie nogi. By temu zapobiec i rozluźnić sztywną stronę konia, należy ćwiczyć cofanie ze sztywniejszą stroną konia przy bandzie, w ten sposób uniemożliwiając schodzenie zadem na bok. Trzeba jednak robić to bardzo delikatnie, bo każde użycie siły spowoduje napięcie konia i usztywnienie mięśni.
Na bardziej zaawansowanym etapie cofania lub podczas reedukacji starszego konia, podczas ruchu do tyłu można delikatnie dotknąć batem górnej części zadu. Wskazuje to koniowi, którymimięśniami należy bardziej popracować, oraz prowokuje do obniżenia i zaangażowania zadu, co z kolei powoduje mocniejsze zaokrąglenie grzbietu i nieznacznie wyższe uniesienie głowy i szyi. Jeśli koń będzie próbował uniknąć tego „zebrania” przez schodzenie zadem w bok, należy dotknąć jego boku batem.
Prawidłowe ćwiczenie cofania z ziemi przyniesie owoce później, podczas jazdy nie trzeba będzie mocniej ciągnąć za wodze przy cofaniu. W trakcie nauki cofania pod jeźdźcem przed koniem powinien stać pomocnik, który w razie konieczności dotknie batem przednich nóg konia w tym samym momencie, w którym jeździec da zwykłe pomoce do cofania. Koń będzie pamiętał cofanie z ziemi i chętnie cofnie się, gdy tylko pomocnik wykona krok w jego stronę. Dzięki temu jeździec w ogóle nie będzie musiał ciągnąć za wodze, nawet na najbardziej wstępnym etapie nauki cofania pod siodłem.
Nieprawidłowe cofanie
Nauka cofania za pomocą ciągnięcia za wodze niszczy pysk konia. Twarda, ciągnąca ręka niedokształconego trenera powoduje bolesność bezzębnych krawędzi żuchwy. Wiele lat temu w Europie powszechne było uczenie cofania za pomocą pracy na długich wodzach. Niestety, ze szkodą dla młodych koni, metoda ta nie została zarzucona. W wielu krajach nadal stosuje się ten przestarzały sprzęt, kierując się raczej tradycją niż zdrowym rozsądkiem.
Cofanie na długich wodzach można wykonać wyłącznie ciągnąc za wędzidło. Szkolący popełnia też błąd, próbując cofania z ziemi poprzez ciągnięcie za wodze, a nie za pomocą bata ujeżdżeniowego. Konie o długim lub słabym grzbiecie albo długiej lub słabej szyi pod wpływem ciągnięcia na długich wodzach pracują źle. Z uwagi na nacisk wywierany przez wędzidło, koń otwiera pysk i przeganaszowuje się. Ślinianki przyuszne blokują się pomiędzy ganaszami i puszką krtani. Szyja zgina się nieprawidłowo, na wysokości trzeciego kręgu. Nos, który powinien być na tej samej wysokości co biodro, niesiony jest za nisko.
W ten sposób koń nie jest w stanie cofać się stawiając kroki przekątnymi parami nóg. Zamiast tego ciągnie przednie nogi po ziemi, tylnymi stawiając krótkie, wysokie kroki. Nie jest w stanie prawidłowo pracować mięśniami okolicy lędźwiowej, w związku z czym opuszcza grzbiet, a co za tym idzie – nie może zaangażować zadu.
Konie o krótkim lub sztywnym grzbiecie albo o krótkiej lub sztywnej szyi zachowują się inaczej, zgodnie ze swoją budową. Gdy takiego konia ciągniemy wstecz, wychodzi on ponad wędzidło i otwiera pysk. Nos ustawia dużo wyżej niż biodro. W tej jeleniej postawie musi opuścić grzbiet, wywierając nacisk na odcinek lędźwiowy. W wyniku bólu nie stawia tylnych nóg blisko siebie i głęboko pod kłodą – jak powinien. Przednimi nogami wykonuje wysokie, wyniosłe kroki, a tylne nogi ciągnie po ziemi.
Stosowanie tej przestarzałej i złej metody prowadzi do rozmaitych kłopotów (wspinanie się, ciągnięcie i tym podobne).
W naturalnej metodzie treningowej wyrabianie pyska ćwiczy się z ziemi przez pierwsze dwa miesiące przed rozpoczęciem pracy pod jeźdźcem.
Wyrażenie „wyrobienie pyska” oznacza taką pracę, w wyniku której koń zrozumie, jak reagować na działanie wodzy i jak akceptować wędzidło.
Wodzami działamy tak, by nie spowodować twardości pyska. Koń uczy się zginać głowę i szyję naprzemiennie na boki oraz rozluźniać żuchwę i przeżuwać wędzidło bez najmniejszego nacisku na krawędzie żuchwy. W ten sposób pysk konia pozostaje niezepsuty.
Wodzami działamy na trzy sposoby: najpierw stosujemy wodzę luźną, następnie wodzę długą, a potem wodzę zebraną (na wędzidle).
Pierwszy i drugi sposób wykorzystujemy podczas pracy z ziemi. Trzecie działanie wodzy stosujemy wyłącznie podczas pracy z siodła.