Tekst: Anna Tomaszewska
Foto: Mateusz Staszałek
Poprzednim odcinkiem zakończyłam opisywanie najważniejszych rodzin pełnej krwi angielskiej i wysokiej półkrwi. Zastanawiałam się przez pewien czas, jak podejść do omawiania następnych ras. Wybór padł na konie małopolskie, które są bardzo bliskie sercu większości Polaków.
Jest to chyba najbardziej polska rasa ze wszystkich hodowanych w naszym kraju. W związku z tym, że rodziny półkrwi u nas nie są ponumerowane, to aby zapanował jako taki porządek, pozwoliłam sobie zacząć od koni wywodzących się z państwowych stadnin. Logiczne dla mnie było rozpocząć od matek SK Janów Podlaski – ze względu na wiek stadniny jej należy się pierwszeństwo.
Otwarcie rozdziału „Rasa małopolska” przypadnie klaczy 34 Hamda or.ar. urodzonej w 1885 r. i sprowadzonej do stadniny Gorazde w byłej Jugosławii. Dała ona córkę 73 Kadina II, która z kolei urodziła 99 Kadina II i 100 Kadina III. Na skutek zawirowań dziejów przedstawicielki tych dwóch odłamów trafiły do SK Janów Podlaski. Były to 234 Kadina XXIV i 120 Kadina XXV. Jednakże tylko odłam 100 Kadina III przetrwał w stadninie do czasów obecnych, ale klacze wywodzące się z 99 Kadina II można spotkać w hodowlach prywatnych. Dlaczego akurat ta rodzina jest omawiana jako pierwsza? Przyczyna jest prosta: ta familia dała złotego medalistę igrzysk olimpijskich, wałacha Artemor xo (Eros xx – Artemiza po Equator) ur. w 1969 r. Tworzył on znakomitą parę z multimedalistą mistrzostw Polski (skoki i WKKW) Janem Kowalczykiem. Razem zdobyli cztery medale MPS-B: trzy złote i jeden srebrny. Prawie 30 razy startowali w zawodach międzynarodowych, w tym m.in. na CSIO Achen, CSIO Lucerna, CSIO St. Galen, CSIO Kopenhaga, CSIO Kolonia, w konkursach od 130 do 160 cm, wiele z nich wygrywając lub plasując się na bardzo wysokich miejscach. Dwukrotnie startowali na ME, m.in. raz zajęli XXIV, a raz XXXI miejsce. Nie będę tu przytaczać dokładnych cyfr, dane można znaleźć w „Rejestrze Polskich Koni Sportowych 1980–1992” oraz w czasopiśmie „Koń Polski” z lat 1978–1984. Są to wyniki światowej klasy pary, godne pozazdroszczenia i na dziś praktycznie nie do osiągnięcia dla polskich jeźdźców, mimo że dosiadają „wspaniałych” zagranicznych rumaków. Może to jednak nie jest wina koni, jak to na początku lat 90. grzmiał w TV jeden z komentatorów zawodów hippicznych na CSIO w Sopocie? Może problem jest bardziej złożony?
Drugim koniem olimpijskim z tej rodziny, był doskonały ogier Askar m (Kwartet AA – Arsena po Dahoman IX o) ur. w 1987 r. Wraz z Jarosławem Pawłowskim zajął III miejsce w MPS-C (1998 r.), a z Dariuszem Sulowskim XI w MPS-C (1994 r.). Następnie został oddany na start w IO Bogusławowi Owczarkowi, jednak zawodów tych nie skończył z powodu pomyłki na trasie. Po karierze sportowej został sprzedany do Niemiec i uznany w związkach: anglo-arabskim, oldenburskim, trakeńskim, reńskim, westfalskim. Koń ten charakteryzował się nieograniczonymi wręcz zdolnościami ruchowymi, szczególnie w kłusie. Miał dobry charakter i świetną budowę. Bardzo szkoda, że tak słabo został wykorzystany w kraju. Mimo dość wąskiego użycia zostawił po sobie pięć koni użytkowanych w konkurencji WKKW, w tym dwa w 3* (Tacyt, Rabat). W Niemczech dał dwóch zwycięzców; korungu trakeńskiego: og. Halimey Go trak. oraz testu 70-dniowego w ZT Marbach, og. Haskar del Chapulin AA, jak również oldenburską klacz Batidę H, która startowała w WKKW na poziomie 2*. Artemor i Askar są hod. SK Janów Podlaski.
W konkurencji skoków przez przeszkody dobrze się pokazywał og. Amadeusz sp (Dido han – Arpola po Polonez xx) hod. SK Nowielice. W 1990 r. zdał on ZT w Boninie z oceną bardzo dobrą, po czym został sprzedany do Niemiec. Tam zmieniono mu paszport na niemiecki, po czym występował pod imieniem Amadeus, z pochodzeniem NN. Tylko czujność naszych rodaków pracujących w Hiszpanii (rozpoznali konia po paleniach), gdzie startował w konkursach 160 cm, pozwoliła na rozpoznanie pochodzenia tego konia.
Więcej przeczytasz w styczniowo-lutowym wydaniu miesięcznika „Konie i Rumaki”.